Anatomia istnienia to zbiór esejów pisanych ręką dojrzałego mężczyzny. Znajdziemy tutaj życiorysy bohaterów bez imienia, skondensowane, biograficzne pigułki ukazujące wszystkie odcienie i etapy ludzkiego życia: nieświadomą młodość, ból dojrzewania, rozkosze ciała, gorycz rutyny, oswajanie przemijania.
Autor przedstawia wnikliwy, wręcz anatomiczny obraz życiowych mechanizmów i procesów obejmujących wiele sfer życia: miłość, małżeństwo, chorobę, dojrzewanie i przemiany ciała, metamorfozy miasta i społeczeństwa. Mamy okazję ujrzeć życie uwolnione ze złożoności i sprowadzone do prawd prostych, przejawiające się w fundamentalnych dychotomiach rodzących konieczność mądrego wyboru.
Anatomia istnienia w doskonały, syntetyczny sposób zamyka lata doświadczeń jednego człowieka, swoiste lekcje z człowieczeństwa, w myśli pełne dojrzałej mądrości.
Motto do książki Anatomia istnienia:
We wszystkich rzekach chcę się kąpać,
ale w żadnej nie rozpłynąć.
Wszystkie wiatry na twarzy chcę poczuć,
ale żadnemu nie dać się porwać.
I wszystkie szczyty chcę zdobyć,
ale na żadnym nie pozostać.
Każdej ziemi dotknąć stopami,
ale w żadną nie zapuścić korzeni.
Sercem być za każdą rewolucją,
ale nie wykrzykiwać żadnych haseł.
Zagrać tysiąc ról,
ale o żadnej nie powiedzieć – oto cały ja.
Skrajem lasu, poboczem, pod murem
przemknąć się niepostrzeżenie i w ciszy.
Każdy krok jest deptaniem po własnej skórze.
Każdy kęs – samopożeraniem.
Anatomia istnienia
Tomasz Mazur
Eseje
ISBN 978-83-64299-14-8Tomasz Mazur
Absolwent Technikum Leśnego w Brynku i etnologii na Uniwersytecie Ludwika Maximiliana w Monachium. Od trzydziestu lat na emigracji.
Przez długie lata zafascynowany był Indiami, czego owocem stała się przyjęta entuzjastycznie przez indologów (i nie tylko) książka Mozaika indyjska (Wydawnictwo Kurpisz, 2005), nominowana w 2006 roku do Nagrody im. Beaty Pawlak. Nieustannie poszukujący duch, przemierzył Chiny rowerem, dwukrotnie Atlantyk niewielkim jachtem, Azję oraz Amerykę Południową z plecakiem na grzbiecie. Mieszka z żoną i synem w wyremontowanym własnoręcznie siedemnastowiecznym domu, w dawnym kompleksie klasztornym Bernardynów nad Dunajem, w Dolnej Bawarii. Pracuje jako nauczyciel i tłumacz.
Fragmenty książki:
***
Rozdział pt. „Piramida jaźni”
Mogłem wszystko, ale nie rozumiałem nic. Taki był początek. Powietrze było lekkie, woda rzadka, podłoże gładkie, chętne i sprzyjające podążaniu w nieokreśloność bez granic. To była czysta, naiwna wolność – ani błogosławiona, ani przeklęta, ani nie dodająca skrzydeł, ani nie z rodzaju tych, które przywalają odpowiedzialnością. Raczkowałem fizycznie, raczkowałem duchowo, brałem kąpiel w oceanie wszelkich możliwości, jak w jakiejś mgle. Mgle nieuchwytnej, choć przyjaznej i bliskiej. Mgle, w której mogłem iść, dokąd tylko chciałem. Każdy kierunek był dozwolony, każdy był dobry, każdy był łatwy i każdy możliwy.
Z czasem mgła zaczęła tworzyć wątłe, później coraz bardziej namacalne zagęszczenia – miejsca, gdzie występowała mocniej, jak podwójnie lub potrójnie złożony materiał. Na tych zagęszczeniach rzeczywistości w postaci kantu stołu, zamkniętych drzwi, zbyt wysoko ustawionej bariery poznawałem zarysy nowego. One zamieniały wszechobejmującą przestrzeń w pojedyncze miejsca. Mgła splatała się w pierwsze kategorie, które krok po kroku tworzyły świat rzeczowników policzalnych, wytyczały bieguny, orały w nicości szare bruzdy granic. Mgła wciąż pozwalała mi płynąć, ale jej zakłócona jednolitość zrodziła we mnie lęk, lęk przed nieznanym, które może się w niej ukrywać. Przestałem jej ufać, gdyż dawała obraz mętny, pozbawiony klarownych linii i kontrastów, bez których nie sposób ustawić ostrości obrazu.
Stanąłem na nogi. Uniosłem się ponad mgłę. Mgła była teraz w dole, a ja stąpałem po świecie, jakby po bardzo wielkiej platformie i oswajałem tę platformę dla siebie.
We mgle wszystko mogłem, ale niczego nie rozumiałem. Teraz przejrzałem na oczy i wciąż towarzyszyła mi wolność olbrzymia, ale już nie absolutna. Pojawiły się granice, słupy, pagórki i doły. Dojrzałem nieubłagane bariery. Tu i ówdzie stawałem oko w oko z nieznanymi dotąd przeszkodami. Głosy rodziców, nakazy i zakazy, ich pomocne lub powstrzymujące dłonie nadawały światu tożsamość. Kolory i krawędzie ćwiartowały materię, a rozum dzielił świat na to co dobre i to co niedobre, na dozwolone i zabronione, bezpieczne i niebezpieczne. Wraz z suchym powstało mokre, z zimnym – ciepłe, z jasnym – ciemne. Zjawiska pojawiały się zawsze w parach i nie dzięki nim świat nabierał kształtów. Nauczyłem się nazw dni tygodnia, potem nazw miesięcy, aż uzbierało się ich dwanaście i te zeszły się w jeden rok.
Wędrowałem po platformie, a w mojej duszy świat pisał podręcznik użytkowania. Istnieje prawo i lewo, góra i dół, przód i tył. Istnieje „przedtem” i „potem”, a pomiędzy nimi tańczy nieuchwytne „teraz”. Są rzeczy miękkie, są rzeczy twarde. Gorące stygnie. Zimne po podgrzaniu staje się gorące. Podrzucone spada, ułożone na pochyłym stacza się w dół. Ogrzana woda wznosi się jako para ku niebu i powraca deszczem. Woda jest wodą i nic nie jest w stanie lepiej jej opisać, niż jej szmer na kamieniach, na brzegu morza, przy obmywaniu twarzy. Dotykałem drewna, metalu i ziemi. Doświadczałem ich, ale nie mogłem już robić wszystkiego, jak to działo się na początku, w pierwotnej mgle. Materia stawiała opór. Poznałem ciężar, twardość, kruchość, konsystencję. Prawa łączenia i oddzielania pierwiastków. Siłę niewidzialnego powietrza. Bezduszność fizyki. Narodziny i śmierć.
***
Rozdział pt. „Erotyka wszelkich działań”
W miłowaniu tożsamość miłującego nachodzi niejako na obiekt miłości. Czas i przestrzeń mieszają się ze sobą i w ten sposób każda miłująca para współtworzy to, co nazywamy historią. Miłowanie ustanawia nowe tożsamości, to z niego rodzą się okruszyny świata, jakimi może być każdy liść, dom lub pocałunek. Miłowanie jest pieśnią realizowaną pomiędzy gwizdkiem erekcji i fanfarami orgazmu. Jest to czas, w którym poprzez wzajemne zbliżenie różnych bytów wykrzesuje się nowe. Jest to czas tworzenia, kiedy elementy miłowane i miłujące podają sobie dłonie, wymieniają się tym, co w nich najlepsze i wzajemnie się przenikają: ludzkie ciała, składniki chlebowego ciasta, słowa w wierszu, żagle i liny sprawnie prowadzonego statku. I jeśli robią to dobrze, nagradzane są orgazmem. Jeśli nie, zbierają jedynie obawy, gorycz i pustkę.
W miłowaniu powstają i upadają istnienia, tasują się karty, układają klocki, tańczy synteza z analizą. Jest w miłowaniu przyśpieszony oddech i oddech wstrzymany, jest pot i chłód, jest tarcie i są poślizgi. Miłowanie jest obrotem koła, erozją, zazębianiem, przypływem i odpływem. Jest w miłowaniu rytm, jest powtarzalność, jest upór i słodka bezwzględność. I czymkolwiek by nie było to miłowanie – czy pieszczotą, czy koszeniem zboża, czy pisaniem wiersza, orką w polu albo pacierzem – to jest w miłowaniu żelazne przekonanie, jest ręka pewna, jest skupienie i obojętność na wszystko co zewnętrzne. Jest w miłowaniu spokój nieomylności. Jest w nim niezachwianie.
***
Rozdział pt. „Między ciszą a milczeniem”
Jeśli cisza jest bezdźwięczna, to jak można usłyszeć ciszę?
Słuchając wewnętrznego głosu.
Jeśli cisza oznacza mrok, to jak można ciszę zobaczyć?
Zamykając oczy.
Jeśli cisza jest brakiem, to jak można ciszę pochwycić?
Poprzez tęsknotę do kantów, krawędzi i granic.
Jeśli cisza jest nieskończonością, to jak można ciszę poczuć?
Dotykając twarzy śpiącego dziecka.
Jeśli cisza jest czymś niepojętym, to jak można ciszy doświadczyć?
Poprzez rezygnację z myślenia.
Jeśli cisza jest spokojem, to jak można ciszę sfotografować?
Poprzez sprowadzenie na kliszę rzeczowników a nie czasowników.
Jeśli cisza oznacza bezbarwność, to jak można namalować ciszę?
Rozprowadzając światło z niezwykłą równomiernością.
Jeśli cisza jest nicością, to jak można ciszę oswoić i użyć jej?
Dostrzegając w niej budulec.
Jeśli cisza oznacza pasywność, to jak można zrozumieć naturę ciszy?
Postrzegając ją jako matkę wszelkiego istnienia.
Ale jeśli cisza jest znieruchomieniem, to jak chcesz zatańczyć ciszę?
Cisza nie jest zawartością tańca.
Cisza jest jego źródłem.
I tylko z ciszy mogą być zrodzone kroki.
Cisza nie jest udziałem tych, którzy milczą.
Milczenie wydaje jedynie chłodny oddech.
Taka jest bowiem między nimi różnica:
Milczenie kończy.
Cisza rozpoczyna.
Milczenie zatruwa.
Cisza uzdrawia.
Milczenie jest uwięzieniem słów.
Cisza jest czekaniem na słowa.
Milczenie zamyka za sobą drzwi .
Cisza otwiera je na oścież .
Czerń jest milczeniem kolorów.
Biel jest ciszą kolorów.
Milczenie sądzi, że wszystko skończone.
Cisza wierzy, że wszystko dopiero się stanie.
Milczenie jest wilgotną piwnicą.
Cisza jest płaskim dachem, po którym hula wiatr.
Milczenie jest spalonym pergaminem.
Cisza jest świeżo przetartą tablicą.
Milczenie jest nagą skałą.
Cisza jest żyzną glebą czekającą na zasiew.
Milczenie jest odmową.
Cisza jest przyzwoleniem.
Milczenie jest dzwonem pozbawionym serca.
Cisza jest dzwonem w spoczynku.
Milczenie jest wiekiem trumny.
Cisza jest wyczekiwaniem.
Milczenie jest odmową odpowiedzi.
Cisza jest chwilą namysłu.
Milczący unicestwia siebie.
Zachowujący ciszę buduje w sobie twierdzę.
Milczenie jest agresywne.
Cisza jest łagodna.
Milczenie jest zemstą.
Cisza jest przebaczeniem.
Milczenie jest wykluczeniem.
Cisza jest zaproszeniem.
Milczenie jest kamieniem.
Cisza jest łonem.
Milczenie zamyka usta rozmówcy.
Cisza jest polem do zwierzeń.
Milczenie jest zimne.
Cisza jest ciepła.
Milczenie jest cichym zwątpieniem.
Cisza jest milczącą nadzieją.
Milczenie stłumiło wszelkie brzmienie.
Cisza jest pełna dźwięków niewyrażonych.
Wielu potrzebuje ciszy, aby zasnąć.
Ale cisza, którą mam na myśli potrzebna jest po to,
aby się przebudzić.
Nie sądź, że Bóg milczy.
On tylko stwarza wokół siebie ciszę
Abyś mógł napełnić ją modlitwą
Obfitą w niewypowiedziane słowa.
Jeśli nie wierzysz w Boga
Naucz się czerpać z ciszy
Jaką wleje w ciebie morze
Jaką wybuduje w tobie góra.
Jeśli liczysz na ratunek z zewnątrz – krzycz .
Krzyk o ratunek jest końcem milczenia.
Jeśli poszukujesz rozwiązania
– słuchaj ciszy wnętrza.
Utwór | Od |
1. Inne historie | gaba |
Utwór | Od |
1. W bezkresie niedoli | ladyfree |
2. było, jest i będzie | ametka |
3. O Tobie | ametka |
4. Świat wokół nas | karolp |
5. Kolekcjonerka (opko) | will |
6. alchemik | adolfszulc |
7. taka zmiana | adolfszulc |
8. T...r | kid_ |
9. przyjemność | izasmolarek |
10. impresja | izasmolarek |
Utwór | Od |
1. Sprzymierzeniec | blackrose |
2. Podaruję Ci | litwin |
3. test gif | amigo |
4. Primavera_AW | annapolis |
5. Melancholia_AW | annapolis |
6. +++ | soida |
7. *** | soida |
8. Góry | amigo |
9. Guitar | amigo |
10. ocean | amigo |
Recenzja | Od |
1. Zielona granica | irka |
2. Tajemnice Joan | wanilia |
3. Twój Vincent | redakcja |
4. "Syn Królowej Śniegu": Nietzscheańska tragedia w świecie baśni | blackrose |
5. Miasto 44 | annatus |
6. "Żywioł. Deepwater Horizon" | annatus |
7. O matko! Umrę... | lu |
8. Subtelność | lu |
9. Mustang | lu |
10. Pokój | martaoniszk |