Grey w batmanowych slipkach – to jest to!
Nie wiem czy jestem w mniejszości czy większości, ale jedno jest pewne: nigdy nie czytałam owego światowego bestsellera jakim jest książka „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Stąd też byłam bardzo sceptycznie nastawiona do spektaklu, który jest wystawiany w Teatrze Polonia. Zastanawiałam się czy w ogóle na niego iść, bo może nie będę potrafiła odnaleźć się w wątkach. Jak się okazało moje obawy były całkowicie niesłuszne, a jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o…seks!
„Klaps! Czyli 50 twarzy Greya” w Teatrze Krystyny Jandy to znakomity, podkreślam ZNAKOMITY pastisz, wspomnianej wcześniej, najchętniej kupowanej powieści ostatnich lat. Błyskotliwy, buchający (niczym rozpalone emocje) dowcipem i przepyszny spektakl potrafił wycisnąć łzy (ze śmiechu) nie tylko moje, ale także całej publiczności.
Scenografia podczas spektaklu jest bardzo minimalistyczna, a pośród niej mamy okazję obserwować kreatywność (suto zakrapianą winem) głównej bohaterki i jednocześnie sprawczyni całego zamieszania, czyli autorki, która próbuje napisać powieść odnoszącą sukces. W tej roli znakomita Marta Walesiak. Jej postać to zwyczajna kobieta, wręcz szara myszka, która marzy o wielkiej, płomiennej miłości. Jako, że jej życie odbiega od tego wyobrażenia, a ona tłamsi w sobie niespełnione pokłady żądzy, postanawia je przelać na parę bohaterów, o których będzie pisała w swej powieści.
Oto mamy przed sobą Nataszę, którą kreuje Magdalena Lamparska oraz Hugha, którego gra Mateusz Damięcki. Znakomite aktorstwo na wysokim poziomie! Aktorzy co chwilę musieli wcielać się w inne postaci, tak więc raz mamy na scenie młodą dziewczynę, która nieśmiało wchodzi w okres dojrzewania i poznaje pierwszy raz sztukę kochania, by za chwilę stała się ona perwersyjną niczym lolitka kokietką, która na seksie zna się jak nikt inny. Z kolei Mateusz Damięcki to niemalże wulkan tuż przed erupcją. Wciela się w postać boskiego supermena, tajemniczego milionera, który skrywa w sobie niezwykłe erotyczne fantazje (a zamierza je oczywiście spełniać z Nataszą). Brawa za grę, brawa za śpiew, brawa za taniec (w skąpym odzieniu!). Do tej pory Mateusza Damięckiego znałam głównie z ról związanych z produkcjami telewizyjnymi. Zawsze wydawał mi się trochę sztywny, tymczasem tutaj dał genialny popis komediowego talentu.
Dwie godziny, które spędziłam w Teatrze spowodowały, że wyszłam z niego z oberwanym od śmiechu brzuchem. Jest jeszcze coś, co zostało w mojej pamięci: od czasu tego spektaklu słowo lutownica nabrało innego znaczenia. Jakiego? Tego dowiecie się idąc do Teatru Polonia na „Klaps! Czyli 50 twarzy Greya”. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam!
Napisała: Joanna Sieg
joanna.sieg@irka.com.pl
Recenzja | Od |
1. Tajemnice Joan | wanilia |
2. Twój Vincent | redakcja |
3. "Syn Królowej Śniegu": Nietzscheańska tragedia w świecie baśni | blackrose |
4. Miasto 44 | annatus |
5. "Żywioł. Deepwater Horizon" | annatus |
6. O matko! Umrę... | lu |
7. Subtelność | lu |
8. Mustang | lu |
9. Pokój | martaoniszk |
10. Planeta Singli | lu |