Barbara "Elfik" Michalska
Przyjemność rysowania

Barbara „Elfik” Michalska

„Przyjemność rysowania”

Rysowanie, żeby było dobre, musi sprawiać przyjemność!

„Jako ludzie mamy tendencję do wybiegania myślami w przyszłość lub analizowania przeszłości i nie potrafimy w pełni przeżywać chwili, która właśnie trwa. W przypadku rysowania problem polega na tym, że za bardzo zastanawiamy się, jak na rysunek zareagują inni”.

Wiedza i umiejętności a pasja i kreatywność

Rysunek to umiejętność, którą można wypracować, zupełnie jak jazdę na rowerze. Jednak jeśli w kółko robi się to samo, jeździ w te same miejsca, staje się to niekiedy mało frapujące i motywujące, by jeździć dalej, by dostrzegać coś wokół siebie. Z rysowaniem bywa nieraz podobnie – malując sto pięćdziesiąt tysięcy razy kwiaty, można stać się specem od tych roślin, ale kompletnie nie mieć pojęcia, jak je umieścić w kompozycji, żeby wyglądały naturalnie lub tak, jak rysownik sobie założył.

Same kwiaty, kunszt, z jakim się je oddaje, są dobre na social media – z pewnością dzięki nim uda się „załapać” na wiele dobrych komentarzy i ciepłych emotikonek. Jednak co dalej? Fajnie zachować w sobie miłość do kwiatów, ale zrobić dla nich więcej miejsca w swoich rysunkach, oddając je w scenerii, która pozwoli wydobyć z nich barwę poprzez grę światłocieni. Z każdym takim „wyjściem” z ulubionym kwiatem „na zewnątrz”, rozpoczyna się jakiś nowy etap podróży. Można więc pozostać przy swoich kwiatach, a jednocześnie wciąż odkrywać coś nowego: w nich, w sobie i w otoczeniu, które próbuje się oddać z natury bądź z wyobraźni.

Czy social media pomagają w rozwoju sztuki rysunku?

Portale społecznościowe sprawiają, że pewne granice zacierają się niemalże z prędkością błyskawicy. I jak ta błyskawica rażą – z dnia na dzień nieodwiedzany profil jest nagle na ustach wszystkich. Nie każdy umie się przystosować do nowych warunków, do takiej popularności. Oprócz sławy i zaszczytów przychodzi też presja oczekiwań od ludzi, ale też i od siebie. Nie będzie komentarza raz, drugi raz, trzeci raz i można naprawdę zwątpić w swój talent i w swoje wypracowane umiejętności.

Trzeba jednak pamiętać, że każdy ma jakiś gust. Przez serwisy social media nieraz przewijają się trendy, w które nie zawsze można się wpisać ze swoją twórczością i to też w jakimś stopniu przekłada się na mniejszą, czy większą popularność. Przede wszystkim jednak warto spojrzeć krytycznie na swoją pracę, porównać ją z tymi rysunkami, które wykonało się dotychczas. Sprawdzić, które zebrały najwięcej dobrego „feedbacku” i zastanowić się, dlaczego tak się stało.

Social media mogą nieraz pomóc w tym, żeby się zmotywować do pracy nad swoim rysunkiem. Jeśli ktoś ogłasza na przykład na Instagramie, że właśnie zaczyna rysować jakiś portret, czy pejzaż, społeczność będzie dopytywać się, jak idzie. Nie można więc zapomnieć wrócić do tej pracy, nawet przy nawale zadań i obowiązków w codziennym życiu.

Z drugiej strony ta presja oczekiwania sprawia, że nieraz, gdy wydaje się, że praca jest już skończona, nie daje się jej „poleżeć”, żeby jeszcze, chociaż raz spojrzeć na nią. Spojrzeć na nią z większym dystansem i zastanowić się, czy jest naprawdę OK i czy faktycznie „w tym stanie” warto pokazać ją ludziom. Social media sprawiają, że nieraz zamieszcza się prace nieskończone, niedopracowane, byle tylko zamieścić i zyskać trochę „polubień”. Na dłuższą metę można zauważyć bardziej regres niż progres, jeśli nie w sposób obiektywny to po tym, kto pozostawia dobre komentarze i jak dużo ich jest. Nie można jednak „bazować” wyłącznie na tym, co ludzie zostawiają pod zamieszczanymi rysunkami, ponieważ twórczość nie powinna być „pod publiczkę”. Traci wtedy swoją autentyczność, a więc swój sens i głębię, które właśnie są tak magnetyzujące.

Jak na twórcę rysunku wpływa krytyka i czy jest potrzebna?

Krytyka jest już wszędzie – tam, gdzie być powinna i tam, gdzie człowiek w ogóle się jej nie spodziewa. Będąc twórcą, nie można od niej uciec, chociaż zdarza się, że opinie, czy wypowiedzi niektórych osób mogą być jak „kulą w płot” a do tego tak krytyczne, że aż nie do uwierzenia, za jakiego eksperta ktoś się uważa, mogąc się tylko domyślać, co właściwie autor chciał uzyskać, rysując to, co narysował w taki, a nie w inny sposób.

Bez krytyki nie byłoby jednak rozwoju, a artysta nie zawsze potrafi być obiektywny w stosunku do tego, co zrobił. Nie dlatego, że jest narcyzem, ale dlatego, że nie może wyjść poza siebie, spojrzeć na siebie z boku, jakby był kimś innym i widział swoje prace po raz pierwszy w życiu. Nie jest to możliwe, więc szczera opinia kogoś, kto ma dobre oko, czy inne swoje zmysły, którymi potrafi „wychwycić” detale i subtelności, jakie mają znaczenie i przekładają się na ostateczną wartość dzieła, jest zawsze mile widziana.

Warto jednak pamiętać, że jeśli ktoś ma jakieś uwagi, najlepiej dzielić się nimi nie na zasadzie, że „teraz to go zjadę za to”, ale zacząć delikatnie, najlepiej od wstępu „moim skromnym zdaniem”, to zwykle pomaga nawiązać jakiś dialog, a nawet więź z twórcą. O ile faktycznie z komentarza wynika, że ktoś chciałby pomóc, a niekoniecznie nakręcać sobie słupki popularności, zamieszczając napastliwy wpis pod popularnym rysunkiem. Na dłuższą metę nikomu nie przynosi to żadnych korzyści.

Jak wyrobić sobie markę i zarabiać dodatkowo, rysując…

Z rysowania można się utrzymać, chociaż krąży przekonanie (nie bez powodu), że artysta „klepie biedę”. Dzisiaj czasy są takie, że artysta jest synonimem darmozjada, więc już na starcie taka osoba nie ma lekko. Niemniej jeśli ktoś jest wytrwały, rozwija się w tym, co robi, traktuje to poważnie, szuka publikacji, które poszerzą jego horyzonty, nastawienie zaczyna się zwykle z czasem zmieniać. Jak zarabiać na rysunku – każdy prawdopodobnie znajdzie swoją niszę, w jakiej się będzie spełniać. Autorka publikacji „Przyjemność rysowania” „związała się” z firmami, które produkują kredki. Stała się ich „twarzą”, mówiąc kolokwialnie, a że nie jest anonimowa w tym, co robi, może liczyć na dobre kontrakty reklamowe, a zarazem dzielić się wiedzą praktyczną w tym zakresie.

Jeśli jednak ktoś myśli, że dziewczyna wzięła się w tym świecie nie wiadomo skąd, to jest w błędzie. Na status osoby rozpoznawalnej w świecie rysunku pracowała grubo przeszło dziesięć lat, skończyła nawet studia w tym kierunku. Wciąż jednak rozwija się, poszukuje swojego stylu, bo nie ma czegoś takiego jak artysta skończony. Skończony artysta to martwy artysta, przynajmniej tak mi się wydaje. Jeśli gdzieś po drodze gubi się swoją kreatywność i głód, by ciągle pogłębiać się w jakimś temacie, to nie zostaje zbyt wiele, właściwie już tylko odcinanie kuponów od swojej twórczości, czyli… powolna agonia.

Rysowanie – hobby, które może się przemienić w pracę marzeń

Początki są zwykle skromne, ale pierwszy zarobek daje nadzieję, że można z tego wyżyć. Któregoś dnia, bo jeszcze nie w momencie, gdy jedyne, na co można sobie pozwolić, to symboliczna kawa na wynos.
Z rysowaniem jest jak z kulinariami – poszukuje się takich przepisów, w których ukryte są smaki, za jakimi się przepada. Jednocześnie cały czas odkrywa się nowe, kawałek po kawałku. Zupełnie jak wtedy, gdy upiecze się ciasto z ukochanymi brzoskwiniami, które ma również kawałki czekolady, wanilii, czy migdałów. Pozna się wiele nowych smaków, a takie połączenie uzna się za wyjątkowo udane. Rysunek jest właśnie taki – w jego trakcie rysownik obnaża się i drąży, żeby odkryć swoją prawdziwą naturę, z której będzie czerpać, jak ze studni.

Rysowanie otwiera horyzonty na inne dziedziny

Dzisiaj rysownik, gdyby zajmował się tą sztuką, jak kiedyś, przepadłby z kretesem, bo nikt nie wiedziałby o jego pracach. Świat przeniósł się na dobre do sieci, dlatego taki twórca powinien być z nią za pan brat. Tym samym rysując, trzeba wiedzieć, jak korzystać z serwisu YouTube, jak tworzyć w nim filmy, które będą zachęcać do zerkania na twórczość rysownika, na jego rozwój, czy tematykę, jaką podejmuje. Potrzebna jest więc wiedza związana z tym, jak obsługiwać kamerę, jak ustawić mikrofon, jak wykadrować swoją postać, żeby była dobrze widoczna.

Ponadto w sieci liczy się też pewien rodzaj elegancji. Ważne jest nie tylko to, jak narysuje się dany temat, ale też jak się go przedstawi. Jeśli będzie niezbyt widoczny albo w przestrzeni, która rozprasza, zamiast skupiać uwagę na rysunku, nie dostrzeże się w pracy tego, co autor chciał wyrazić.
Rysownicy muszą też opanować sztukę komunikacji na wielu różnych kanałach i poziomach.

Prowadzenie bloga jest w tym przypadku niemalże obowiązkowe, bo to najczęściej pierwsze miejsce w sieci, gdzie można zagłębić się w czyjąś twórczość. Mówi się, że dzisiaj social media wypierają bloga, ale prawda jest taka, że social media bywają dość płytkie i szybko się wszystko na nich zmienia, natomiast na blogu można dostać solidną porcję tego, o czym była jedynie wzmianka na serwisie Facebook, czy Instagram. Przy okazji social mediów – warto poćwiczyć też „cykanie” zdjęć, bo to właśnie dzięki nim użytkownicy tych serwisów chcą zobaczyć, o co chodzi. Niemniej lepiej znaleźć swój punkt widzenia, w jaki chciałoby się przedstawiać swoją twórczość, jeśli ktoś faktycznie uzna, że social media mu służą.

Przydają się też języki obce, ponieważ sztuka nie ma barier w postaci granic terytorialnych, czy komunikacyjnych. Kogoś w kraju złapie za serce to, co się narysowało, jak i ludzi na drugim końcu świata. Przydałoby się więc, chociaż w stopniu minimalnym znać jeden z podstawowych języków, służących do globalnej komunikacji. Wtedy uda się w miarę składnie odpisać na taki komentarz, zwłaszcza jeśli osoba, która go zamieściła, wyraźne tego oczekuje. Czasem brak komentarza ze strony twórcy można uznać za wyjątkowo niegrzeczne zachowanie. Kiedy indziej zaś lepiej nic nie napisać i tego rysownik też się musi nauczyć. Podobnie jak przyjmowania krytyki i odpisywania na nieraz zjadliwe i napastliwe komentarze.

Co wpływa na jakość rysunku?

„Warto dać sobie chwilę na docenienie smaku pitej w przerwach herbaty. Nie wybiegać myślami poza teraźniejszość. Zatracić się w danym momencie. Choć wydaje się to paradoksem, takie działanie poprawia jakość rysunku”.

Termin slime (z ang. maź) krąży po social mediach i najlepiej oddaje powyższy cytat Barbary „Elfik” Michalskiej, autorki tej publikacji. Jednak to nie wszystko, co wpływa na jakość rysunku. Dobór materiałów, swój punkt widzenia oraz sposób, w jaki się go przedstawi, są nie mniej ważne. Najlepiej jeszcze zadbać o dobrą atmosferę i środowisko pracy, czyli żeby pracować w takich warunkach, które tworzą dla kogoś dobre tło. Jedni wybiorą przytulny, cichy kącik, a inni będą rysować w zatłoczonej, głośnej kawiarni, siedząc gdzieś przy drzwiach i obserwując zdarzenia z ludźmi, na których twarzach widać szeroką gamę emocji.

Jak zacząć rysować i jak kontynuować?

Choćby ktoś przeczytał wszystkie dostępne publikacje, w tym „Przyjemność rysowania”, a ani razu nie wziął do ręki ołówka, czy kredki, nie będzie bardziej potrafił rysować, jak przed przeczytaniem tychże pozycji. Trzeba zacząć rysować, tylko jak? Najlepiej jak najszybciej, poświęcając najpierw nawet kilkanaście minut w ciągu dnia, dwa, trzy razy w tygodniu, żeby się oswoić z materiałami. Z tym, jakie dają efekty, jak się z nimi obchodzić, żeby na przykład nie pobrudzić swojego rysunku.

Na dalszym etapie, kiedy ktoś już czuje, że potrafi coś oddać i że faktycznie koń wygląda jak koń, a nie jak konar przewróconego drzewa, można stwierdzić, że robi się postępy, że jest to coś, w czym można naprawdę rozwinąć się dość mocno. Jeśli problemem jest brak czasu, czyli zmora XXI wieku, lepiej jeden rysunek podzielić na mniejsze fragmenty. Warto zacząć od naniesienia szkicu, a innego dnia przystąpić do zamalowywania pustych przestrzeni wokół konturów ołówka.

Chcąc nauczyć się rysować, często taka osoba jest zdana sama na siebie. Minęły już te czasy, kiedy wielcy artyści brali pod swoje skrzydła młodych adeptów, by uczyli się rzemiosła. Teraz jednak mamy łatwy i ogólny dostęp do wybitnych dzieł, z którymi warto się mierzyć. Nie wszystkie wybitne dzieła są wyjątkowo skomplikowane, na przykład oddające martwą naturę. Warto zacząć od czegoś, co nie zniechęci do pracy nad takim rysunkiem. Cierpliwości tak samo trzeba się uczyć w rysunku, jak wszystkiego innego, co bardziej wiąże się z tym rodzajem sztuki.

Zdecydowanie lepiej mierzyć się z dziełem trudniejszym do narysowania, niż łatwiejszym, bo to właśnie, gdy poprzeczka jest wyżej, ma się motywację, żeby ćwiczyć, żeby do niej dosięgnąć, żeby się z nią zrównać, a nawet, żeby ją przeskoczyć. To najlepszy sposób według mnie na to, by poszerzać swój zakres umiejętności. Najlepiej bez presji, bez chwalenia się na social mediach, że „teraz to ja po prostu no rysuję samego Van Gogha”. Takie podejście może bardziej podciąć skrzydła, niż je rozpostrzeć.

Czy talent jest ważny i czy trzeba go mieć?

Weźmy na przykład takiego Jana Matejkę – to najlepsze połączenie artyzmu z ciężką pracą. Choć to nie rysunki, to jednak patrząc na ogrom tych prac, można „wrosnąć w podłoże”, znajdujące się przed nimi. Tak po prostu, bez zapowiedzi, że tak się stanie, bez gry świateł wokół tych dzieł. Gdyby Jan Matejko nie był utalentowany, prawdopodobnie namalowałby te wszystkie sceny bardziej jak Pablo Picasso i w efekcie byłyby mało czytelne, nie mówiąc już o braku rozeznania w tym, gdzie co umiejscowić i tak dalej.
Zatem bez talentu nie da się namalować, czy narysować coś wybitnego, ale, żeby udało się stworzyć coś wybitnego, nie można poprzestawać tylko na swoim talencie. Praktyka jest potrzebna. Niemniej są ludzie, którzy opanują daną umiejętność w ciągu kilkunastu godzin, a inni będą potrzebowali tego czasu znacznie więcej i być może nigdy nie osiągną aż takiej biegłości.

Są artyści i są rzemieślnicy. Jedni wychodzą poza schematy i utarte koncepcje, a inni naśladują lub interpretują to, co już jest dostępne. I jedni i drudzy są potrzebni, niemniej przed artystą jest zawsze trudniejsze zadanie, bo często zmierza szlakiem, którym nikt przed nim jeszcze nie szedł.

Warto mieć świadomość, do jakiej grupy ktoś by siebie zaliczył i czy chciałby w niej pozostać, czy może jednak spróbuje wybrać inną drogę. Bo artysta to nie jest mądrala, który chce światu coś udowodnić, jaki to on nie jest zdolny i kreatywny. To osoba, która poszukuje takich środków wyrazu, dzięki którym w pełni uda się oddać dokładnie to, co by chciała. Nie zawsze jest to proste i nie zawsze się udaje. Łatwiej i w zasadzie jedyną możliwą zmianą kierunku w takim przypadku jest odkrycie w sobie artysty, bo artysta nie może być już rzemieślnikiem. Artystą się po prostu jest, ale nieraz potrzeba nieco czasu, by sobie to uzmysłowić. Bo któż ma w rodzinie artystę, żeby wiedzieć, „z czym to się je”?

Co pomaga w tworzeniu inspirujących rysunków?

Notes obrazkowy jest zawsze mile widziany, bo przecież natchnienie może przyjść w każdej chwili. Warto wtedy mieć pod ręką coś, gdzie uda się uchwycić to, co chciałoby się narysować, choćby w minimalnym zarysie. Wystarczy nieraz kilkanaście sekund, żeby taki zarys powstał, a gdy brak takiego notesu, najlepiej elektronicznego, wtedy pewien obraz może ulecieć z głowy. Szybciej, niż może się wydawać. Tym bardziej że czasy wymagają ciągłego skupienia na tym, co się robi w aktualnym momencie. Dzień składa się z wielu takich momentów, dlatego istnieje olbrzymie prawdopodobieństwo i ryzyko, że pod koniec dnia taki pomysł po prostu wyparuje i nawet nie będzie się pamiętać, że w ogóle się pojawił. Mając zaś zapis pomysłu w szkicowniku, pamięć jakby „się rozwiązuje” i jest to ciche „ach”.

Warto też przełamywać pewne utarte schematy, czyli przewidywalne kompozycje, gdzie wszystkie kąty są równe, a rysunek nie jest zbyt oryginalny. Nieraz wystarczy zmienić tylko jakiś drobiazg, żeby taki temat zyskał jakby drugie życie. Przy okazji warto zastanowić się, jaką ma się swoją koncepcję. To, że ktoś widzi czarne latarnie, nie oznacza, że rysownik nie mógłby ich nanieść na materiał w odcieniu żółtym, czy fioletowym.

Przydatne są też wyzwania, które wciągają niczym gra komputerowa. Nieraz, gdy trzeba poświęcić ileś godzin na zapamiętanie poprzez praktykę, jak układają się nerwy liścia, można stracić zapał. Autorka wspomina o grywalizacji jako sposobie radzenia sobie w takich chwilach. Jak to wykorzystać w praktyce na przykładzie wspomnianego liścia? Można wyobrazić sobie, że liść trzeba oddać idealnie, gdyż „bierze udział” w tajnej misji i jeśli cokolwiek będzie źle narysowane, nie przejdzie przez skaner umożliwiający identyfikację tylko przy stuprocentowej zgodności. Nieraz warto wykorzystać swoją wyobraźnię także po to, by rysowanie nigdy nie wprowadzało w stan jakiegoś odrętwienia i nanoszenia linii „z automatu”.

Można również znaleźć kogoś, z kim fajnie będzie „razem” tworzyć coś nowego. Przydają się grupy tematyczne na social mediach, czy na portalach, gdzie twórcy zamieszczają swoje prace. Niekiedy organizuje się specjalne wyzwania i konkursy, żeby rysownicy byli odpowiednio zmotywowani do pracy nad podjętym tematem. 

Przydatne pomoce w rysunku

Poza wspomnianymi przyborami i rozwiązaniami mentalnymi bądź społecznymi przydają się też przedmioty, które pozwalają wyobrazić sobie, jak narysować konkretną pozę. Autorka podzieliła się w swojej publikacji pt. „Pasja rysowania” oryginalnymi figurkami, których ruchy są zbliżone do tych, jakie wykonuje człowiek w ciągu dnia, jak i w życiu w ogóle.

Warto też się zastanowić nad tym, jakie kompozycje i przedmioty rysować, by poszerzać zakres swoich umiejętności. Autorka szczególnie poleca szkło i papier (zwłaszcza zmięty), gdyż są to materiały niby oczywiste, a tak trudne w oddaniu na przykład ze względu na grę świateł, załamania konturów i sposobie, w jaki trzeba je oddać na materiale, żeby wyglądały autentycznie.

Warsztat rozwija się także poprzez zmianę otoczenia, jakie podejmuje się w swoich pracach. Przykładowo od czasu do czasu przydaje się wyjść z pracowni na otwartą przestrzeń lub rysować bardziej dynamiczne sceny niż statyczne i vice versa. Pomocne są nieraz… pupile, które ma się w domu. To, jak się zachowują, jak są „żywe” w tym, co robią – można spróbować uchwycić je w taki sposób w swojej pracy.

Od jakiej grubości ołówka i kredki zacząć...

No właśnie ta kwestia bywa problematyczna i można na zasadzie prób i błędów nauczyć się lub poprzez własne doświadczenie dobrać przybory. Warto też skupić się na fragmencie w publikacji „Przyjemność rysowania”, który właśnie rozwiewa wątpliwości pod tym względem. Autorka wyjaśnia też pewne niuanse związane z tym, że ludzkie oko widzi inaczej, niż jest w rzeczywistości i warto ten aspekt uwzględnić w swoim rysunku, jeśli „ma zatrzymywać”. W publikacji znajdzie się też porady dotyczące czerni – jak jej używać, czy trzeba z niej rezygnować, a także jak dobrać inne kolory. 

Patrząc na rysunek, ktoś powie sobie, że jego dzieło jest już skończone. Jak to mierzyć pod względem liczby „przepracowanych godzin”? Autorka także znalazła na to swoją złotą zasadę, która dla wielu osób może być równie pomocna albo nakierować na swoje „mierniki” określające ostateczny etap pracy. 
Wydawać by się mogło, że każdy wie, gdzie jest horyzont, jednak chcąc oddać go na płaskim materiale, tworząc bardziej złożoną kompozycję, nie zawsze jest to takie proste. Szczególnie w połączeniu ze sposobem, w jaki pragnie się przedstawić postaci i inne detale na rysunku. Odnosi się to także do głębi, na którą wpływ ma dobór kolorów i ich zestawienie ze sobą. Te i wiele innych praktycznych porad są dostępne właśnie w publikacji Barbary „Elfik” Michalskiej.

Czy rysowanie jest drogie?

„Fajnie, fajnie, poszkicowałbym, porysował, gdyby tylko… było mnie na to stać!” Czy rysowanie jest naprawdę kosztowne? Autorka przedstawia wiele przyborów z różnych półek cenowych – „załapią się” na nie zarówno „poczakujący-biedujący”, jak i „średniozaawansowani-jeszcze-nie-nadziani” oraz „profesjonaliści-unikataliści”. Każdy więc znajdzie taki zestaw do rysunku, na który nie wyda więcej, niż może. Zresztą nie trzeba od razu zaczynać od zestawu zawierającego ponad sto przyborów do rysunku. Równie dobrze można skupić się na kolorach podstawowych w liczbie sześciu, dziesięciu, czy szesnastu. Wtedy z pewnością nie „pójdzie się z torbami”, nawet przy intensywnej praktyce i „wyżywaniu się” w rysunku.

Dla kogo jest ta publikacja?

„Styl w sztuce to jedno, styl w ujęciu potocznym to drugie. Istnieją takie obrazy, po których od razu poznajemy, kto je namalował, nawet jeśli ich poprzednio nie widzieliśmy. W sieci jest wiele zabawnych plansz w stylu: Jeśli na obrazie są setki ludzi, a każdy robi coś dziwnego, to na pewno Hieronim Bosch; jeśli każdy przypomina prezydenta Rosji, to Jan van Eyck”.

Powyższy cytat mógłby być inspiracją dla wielu osób, początkujących, poszukujących swojej drogi w rysunku, czy dla ludzi, którzy czują, że coś wiedzą, jednak wiedzą, że nie wiedzą tego, co jeszcze chcieliby wiedzieć. Rysunkiem może zajmować się praktycznie każdy – osoba, która lubi bawić się kredkami i ołówkami, traktując czas z nimi spędzony jako swoje hobby. Może być też dla amatorów ładnych ujęć i detali, o które warto zadbać, żeby rysunek miał swój oryginalny wyraz. Znajdą w niej również coś średnio zaawansowani i ci, którzy pragnęliby jedynie powtórzyć zdobytą wiedzę i „odkurzyć” doświadczenie, sprawdzając, czy czegoś nie przeoczyli. Słowem każdy prawdopodobnie znajdzie w tej publikacji coś interesującego.

Jest tak skonstruowana, że łatwo udaje się odszukać konkretny temat. Wystarczy zapamiętać, czy dotyczył teorii, czy praktyki. Wiele też autorka daje od siebie, dzieląc się swoim doświadczeniem, które momentami jest bardziej cenne. Na przykład w kwestii tego, jak stosować niektóre przybory, żeby uzyskać odpowiedni efekt, a czego nie wskazał sam producent takich materiałów.
W tej publikacji autorka porusza też zagadnienia, które są blisko związane z rysunkiem, jak chociażby kim jest artysta, czym różni się hiperrealizm od fotorealizmu, a wszystko okraszone ciekawostkami, które pojawiają się ot tak.

Własne odczucia

Po przeczytaniu publikacji „Pasja rysowania” poznałam wiele rodzajów kredek, markerów i innych przyborów, dzięki którym można stworzyć piękny rysunek. Dowiedziałam się, jak ująć temat, żeby był intrygujący, a także jak wielką rolę dzisiaj odgrywa świat social mediów w procesie twórczym i w późniejszej ekspozycji swoich prac. Zabrakło mi w tej publikacji solidnych podstaw, od których początkujący chciałby zacząć, czyli wzmianki o perspektywie, a także chociaż jednego przykładu, jak krok po kroku autorka rysuje jedną scenę.

Publikacja jest opatrzona zdjęciem przedstawiającym niedokończony rysunek, więc naturalnie spodziewałam się, że na jej łamach zobaczę, jak ten rysunek dobiega do szczęśliwego zakończenia. Zamiast tego jest wiele opisanych stylów, sposobu na to, jak żyć z rysunku, jak czerpać radość z rysowania. Być może taki był zamysł autorki, żeby rysunek pozostał na takim etapie, bo nie trzeba go kończyć, by widzieć, że ktoś wie, co robi.

Dużo też wspomina o swoich social mediach i blogach, ale nie ma żadnych odnośników do tych kanałów komunikacji. Może ta publikacja nie jest dla leniwych i autorka liczy po cichu na to, że ludzie sami będą chcieli znaleźć ją, korzystając na przykład z wyszukiwarki w Internecie? Może też, nauczona doświadczeniem z social mediów wie, że zamieszczanie odnośników do miejsc w sieci, gdzie pokazuje się swoje prace, nie zawsze jest dobrze postrzegane? Znajdą się i tacy, którzy uznają to za przejaw autoreklamy, czy nawet bałwochwalstwa.

Być może też i z tego powodu autorka tak często przytacza dokonania i wypowiedzi osób, które są cenione w świecie nauki. Niemniej wzmianki tego typu w moim odczuciu można by było pominąć w gruncie rzeczy. To publikacja autorska z solidną bibliografią, więc zainteresowany znajdzie w niej coś, co będzie chciał zgłębić.

Nie żałuję czasu poświęconego na przeczytanie publikacji pt. „Przyjemność rysowania”, ponieważ dała mi szerszy pogląd na świat rysunku i wszystko to, co się z nim wiąże. Wierzę, że autorka jeszcze najlepsze lata twórczości ma przed sobą, czego jej życzę.

średnia ocena:
oceń utwór:
Dodaj artykuł do:
(dodano 19.10.21 autor: entucentka)
Dział literatura
Tagi: przyjemność rysowania, sztuka rysunku, jak rysować, nauka rysunku, hiperrealizm, fotorealizm, style w rysunku, jak dobrze rysować
KOMENTARZE:
Aby dodać komentarz musisz się zalogować
Logowanie
Po zalogowaniu będziesz mieć możliwośc dodawania swojej twórczości, newsów, recenzji, ogłoszeń, brać udział w konkursach, głosować, zbierać punkty... Zapraszamy!
REKLAMA
POLECAMY

NEWSLETTER

Pomóż nam rozwijać IRKĘ i zaprenumeruj nieinwazyjny (wysyłany raz w miesiącu) i bezpłatny e-magazyn.


Jeśli chcesz otrzymywać newsletter, zarejestruj się w IRCE i zaznacz opcję "Chcę otrzymywać newsletter" lub wyślij maila o temacie "NEWSLETTER" na adres: irka(at)irka.com.pl

UTWORY OSTATNIO DODANE
RECENZJE OSTATNIO DODANE
OGŁOSZENIA OSTATNIO DODANE
REKOMENDOWANE PREMIERY
1
Antonella Sudasassi Furniss
2
Maryam Moghadam, Behtash Sanaeeha
3
Anton Ptuszkin
4
Olga Chajdas
5
Ireneusz Grzyb
6
Anira Wojan
7
Mati Diop
8
Hallie Meyers-Shyer
9
Viggo Mortensen
10
Anna Kendrock
1
Ewa Platt
2
Ilaria Lanzino
3
Anna Kękuś
4
Łukasz Czuj
5
reż. Mariusz Treliński
6
Beth Henley / reż. Jarosław Tumidajski
7
Gabriela Zapolska
8
Opera Krakowska w Krakowie
9
Marta Abramowicz / reż. Daria Kopiec
10
Rodion Szczedrin
REKLAMA
ZALINKUJ NAS
Wszelkie prawa zastrzeżone ©, irka.com.pl
grafika: irka.com.pl serwis wykonany przez Jassmedia