Obecna od kilku tygodni w polskich kinach „Subtelność” Christiana Vincenta to film nietypowy. Niby dramat sądowy, a przedmiot procesu schodzi tu na drugi, jak nie trzeci, plan. Niby komedia romantyczna, ale nie ma tu żadnych, nawet najskromniejszych zbliżeń między bohaterami. O co więc chodzi w „Subtelności”?
Przed Michelem Racinem (Fabrice Luchini), doświadczonym sędzią około pięćdziesiątki, kolejny proces. Mieszkający w hotelu po separacji z żoną i przeziębiony bohater wygląda na człowieka, którego lata temu pogrążyła zawodowa rutyna. Nic nie wskazuje na to, aby i ta sprawa wywołała w Michelu jakiekolwiek emocje. Podczas małżeńskiej kłótni zginęło dziecko. Oskarża żona, broni się mąż, a lokalna społeczność już dawno wydała wyrok skazujący. W trakcie wyłaniania ławy przysięgłych Michel orientuje się, że jedną z wybranych jest Ditte (Sidse Babett Knudsen), urocza pielęgniarka, która opiekowała się nim, gdy sędzia trafił do szpitala.
Tak naprawdę „Subtelność” to dwa filmy w jednym, jednak żadnemu z nich Vincent nie pozwala się w pełni rozwinąć. Historia kina zna multum przykładów filmów sądowych, które całą swą dramaturgię czerpały z samego procesu nie musząc posiłkować się dodatkowymi wątkami (niech klasyczne „12 gniewnych ludzi” posłuży tu za koronny przykład). Tak samo komedie romantyczne nie potrzebują tła sali procesowej, by pokazać swój potencjał emocjonalny. Gdyby bohaterowie Vincenta przypadkowo spotkali się na plaży, a nie w sądzie, ich relacja mogłaby się potoczyć identycznie.
Widz dostaje zatem film, który stara się bilansować rozważania natury prawnej i rodzące się uczucie. Po scenach w sądzie następują nieśmiałe spotkania dwójki bohaterów. Żadna z tych historii jednak nie osiąga takiego stadium rozwoju, by wybić się ponad przeciętność. W efekcie i finał sprawy sądowej, i rozwiązanie wątku miłosnego są raczej niesatysfakcjonujące.
Tym, co francuskiemu reżyserowi udało się w „Subtelności”, z pewnością jest delikatny humor, którym podszyta jest duża część scen w filmie. Co do dzieła jako całości jednak, to stanowczo za mało. Film „Vincenta” trwa, kończy się i widz o nim zapomina. Diagnoza rzadko kiedy jest tak jasna: „Subtelność” jest zbyt subtelna.
Film wszedł do polskich kin 8 lipca 2016.
Dodaj artykuł do:
(dodano 31.07.16
autor:
lu)
Tagi: Christian Vincent; Subtelność; recenzja; film; Francja; Marcin Luszniewicz