Serwis używa cookies. Wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z Polityką Cookies
"Para na życie" w Lunie

"Para na życie" to rewelacyjna i zwariowana komedia Sama Mendesa, zdobywcy Oscara, twórcy "American Beauty", przeniesie nas w świat zakochanych, którzy poszukując swojego miejsca wyruszają w najbardziej fascynującą podróż jaką można sobie wyobrazić: zakładają rodzinę.

Sam Mendes zrobił film o szczęśliwych ludziach. Ten specjalista od sfrustrowanych panów w średnim wieku, mafiosów targanych moralnymi wątpliwościami oraz znawca toksycznych małżeństw opowiedział o młodej, całkiem szczęśliwej parze. I choć "Para na życie" jest filmem zupełnie innym niż wcześniejsze dokonania Mendesa, ta ciepła komedia okazuje się obrazem równie znakomitym.

Mendes odwraca schemat znany z "American Beauty" i "Drogi do szczęścia". Podczas gdy bohaterowie tamtych filmów mieli wszystko, czego mogli zapragnąć – rodzinę, niezłą pracę i sielski domek, tytułowa "Para na życie" nie ma prawie niczego. Burt (John Krasinski) i Verona (Maya Rudolph) mieszkają w zapuszczonym mieszkaniu, którego jedno z okien wypełnione jest kartonową płytą, a ich wiekowe Volvo z pewnością pamięta lepsze czasy. Nie są nawet małżeństwem, bo dziewczyna nie pała entuzjazmem dla tej społecznej instytucji. W ogóle są jacyś inni. "Nikt nikogo nie kocha tak, jak my siebie" – mówi Verona, a w jej wyznaniu nie ma pychy, lecz strach. Trzydziestoparoletnia para mierzy się bowiem z poczuciem inności. Tym bardziej intensywnym, że Burt i Verona właśnie spodziewają się dziecka. W związku z tym wyruszają w podróż po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, odwiedzają znajomych, rodzinę i przyjaciół, by znaleźć nowe, lepsze miejsce do życia dla siebie i przyszłej latorośli.
 

Trajler:

Kino LUNA zaprasza na seanse "Pary na życie" w sobotę 19.02 godz. 13:40,16:50, 20:50

w niedzielę, 20.02  godz. 11:00, 15:00, 20:40

Recenzja

Reżyser "Jarhead" nie uznaje sztywnych konwenansów. Przełamywał je w swoich poprzednich filmach, robi to i teraz. Jego bohaterowie śmiało rozmawiają o smakowych doznaniach towarzyszących seksowi oralnemu, o cielesności i strachu przed światem. Ale nie dlatego film Mendesa jest obrazem odważnym. Jego siła bierze się nie z obyczajowej śmiałości, lecz stąd, że angielski reżyser obnaża słabość społecznych konwencji, instytucji i konwenansów.

Portretując drugoplanowe postaci, Mendes celnie pokazuje ich teatralność i umiłowanie sztuczności. Ojciec Burta (Jeff Daniels) wciąż nadużywa wartościujących, nadętych przymiotników; szefowa Verony (świetna Allison Janney), choć pozuje na zdystansowaną ironistkę, okazuje się wrzaskliwym babsztylem bez serca; a dawna przyjaciółka Burta (brawurowa Maggie Gyllenhaal) jest szurniętą entuzjastką New Age i zagorzałą przeciwniczką wózków dziecięcych. Zderzeni z sympatyczną Veroną i nieporadnym Burtem, wszyscy oni wydają się ofiarami ogólnie przyjętych konwencji, ludźmi zmiażdżonymi przez społeczną presję. Opowiadając o nich Mendes pokazuje, jak budujemy wokół siebie ściany pozorów, tworzymy własne legendy, by chociaż na chwilę wygrać w urojonej rywalizacji o to, kto będzie lepszy, normalniejszy, bardziej poprawny.

W jednej ze scen Verona pyta swojego chłopaka, czy aby oboje nie są popaprani. Mendes zdaje się odpowiadać – owszem, wszyscy jesteśmy popaprani. I bardzo dobrze. Nie warto bowiem uciekać przed samym sobą, chować się przed własną innością. Burt i Verona, którzy przemierzają trasę między Phoenix, Tucson, Madison, Melbourne i Miami ostatecznie znajdują swój własny świat. Nie jest idealny, lecz własny. Taki jest cel podróży, w którą zabiera nas Sam Mendes. Ten ostatni pokazuje, że najważniejszym kluczem do szczęścia jest oswojenie własnych kompleksów, lęków i samotności. Mendes w swojej historii przekonuje, że czasem nie warto prężyć ambicjonalnych muskułów, emocjonalnie napinać się i puszyć. I chyba dlatego tak bardzo kibicujemy jego bohaterom, dzięki którym "Para na życie" okazuje się przeżyciem niemalże intymnym, prostą i bezpretensjonalną opowieścią o nas samych.

Reżyser "Jarhead" nie uznaje sztywnych konwenansów. Przełamywał je w swoich poprzednich filmach, robi to i teraz. Jego bohaterowie śmiało rozmawiają o smakowych doznaniach towarzyszących seksowi oralnemu, o cielesności i strachu przed światem. Ale nie dlatego film Mendesa jest obrazem odważnym. Jego siła bierze się nie z obyczajowej śmiałości, lecz stąd, że angielski reżyser obnaża słabość społecznych konwencji, instytucji i konwenansów.

Portretując drugoplanowe postaci, Mendes celnie pokazuje ich teatralność i umiłowanie sztuczności. Ojciec Burta (Jeff Daniels) wciąż nadużywa wartościujących, nadętych przymiotników; szefowa Verony (świetna Allison Janney), choć pozuje na zdystansowaną ironistkę, okazuje się wrzaskliwym babsztylem bez serca; a dawna przyjaciółka Burta (brawurowa Maggie Gyllenhaal) jest szurniętą entuzjastką New Age i zagorzałą przeciwniczką wózków dziecięcych. Zderzeni z sympatyczną Veroną i nieporadnym Burtem, wszyscy oni wydają się ofiarami ogólnie przyjętych konwencji, ludźmi zmiażdżonymi przez społeczną presję. Opowiadając o nich Mendes pokazuje, jak budujemy wokół siebie ściany pozorów, tworzymy własne legendy, by chociaż na chwilę wygrać w urojonej rywalizacji o to, kto będzie lepszy, normalniejszy, bardziej poprawny.

W jednej ze scen Verona pyta swojego chłopaka, czy aby oboje nie są popaprani. Mendes zdaje się odpowiadać – owszem, wszyscy jesteśmy popaprani. I bardzo dobrze. Nie warto bowiem uciekać przed samym sobą, chować się przed własną innością. Burt i Verona, którzy przemierzają trasę między Phoenix, Tucson, Madison, Melbourne i Miami ostatecznie znajdują swój własny świat. Nie jest idealny, lecz własny. Taki jest cel podróży, w którą zabiera nas Sam Mendes. Ten ostatni pokazuje, że najważniejszym kluczem do szczęścia jest oswojenie własnych kompleksów, lęków i samotności. Mendes w swojej historii przekonuje, że czasem nie warto prężyć ambicjonalnych muskułów, emocjonalnie napinać się i puszyć. I chyba dlatego tak bardzo kibicujemy jego bohaterom, dzięki którym "Para na życie" okazuje się przeżyciem niemalże intymnym, prostą i bezpretensjonalną opowieścią o nas samych.

Reżyser "Jarhead" nie uznaje sztywnych konwenansów. Przełamywał je w swoich poprzednich filmach, robi to i teraz. Jego bohaterowie śmiało rozmawiają o smakowych doznaniach towarzyszących seksowi oralnemu, o cielesności i strachu przed światem. Ale nie dlatego film Mendesa jest obrazem odważnym. Jego siła bierze się nie z obyczajowej śmiałości, lecz stąd, że angielski reżyser obnaża słabość społecznych konwencji, instytucji i konwenansów.

Portretując drugoplanowe postaci, Mendes celnie pokazuje ich teatralność i umiłowanie sztuczności. Ojciec Burta (Jeff Daniels) wciąż nadużywa wartościujących, nadętych przymiotników; szefowa Verony (świetna Allison Janney), choć pozuje na zdystansowaną ironistkę, okazuje się wrzaskliwym babsztylem bez serca; a dawna przyjaciółka Burta (brawurowa Maggie Gyllenhaal) jest szurniętą entuzjastką New Age i zagorzałą przeciwniczką wózków dziecięcych. Zderzeni z sympatyczną Veroną i nieporadnym Burtem, wszyscy oni wydają się ofiarami ogólnie przyjętych konwencji, ludźmi zmiażdżonymi przez społeczną presję. Opowiadając o nich Mendes pokazuje, jak budujemy wokół siebie ściany pozorów, tworzymy własne legendy, by chociaż na chwilę wygrać w urojonej rywalizacji o to, kto będzie lepszy, normalniejszy, bardziej poprawny.

W jednej ze scen Verona pyta swojego chłopaka, czy aby oboje nie są popaprani. Mendes zdaje się odpowiadać – owszem, wszyscy jesteśmy popaprani. I bardzo dobrze. Nie warto bowiem uciekać przed samym sobą, chować się przed własną innością. Burt i Verona, którzy przemierzają trasę między Phoenix, Tucson, Madison, Melbourne i Miami ostatecznie znajdują swój własny świat. Nie jest idealny, lecz własny. Taki jest cel podróży, w którą zabiera nas Sam Mendes. Ten ostatni pokazuje, że najważniejszym kluczem do szczęścia jest oswojenie własnych kompleksów, lęków i samotności. Mendes w swojej historii przekonuje, że czasem nie warto prężyć ambicjonalnych muskułów, emocjonalnie napinać się i puszyć. I chyba dlatego tak bardzo kibicujemy jego bohaterom, dzięki którym "Para na życie" okazuje się przeżyciem niemalże intymnym, prostą i bezpretensjonalną opowieścią o nas samych.

Bartosz Staszczyszyn

Dodaj artykuł do:
(dodano 17.02.11, autor: redakcja)
Dział film
Tagi: luna, para na życie, film
KOMENTARZE:
Aby dodać komentarz musisz się zalogować
Logowanie
Po zalogowaniu będziesz mieć możliwośc dodawania swojej twórczości, newsów, recenzji, ogłoszeń, brać udział w konkursach, głosować, zbierać punkty... Zapraszamy!
REKLAMA
POLECAMY

NEWSLETTER

Pomóż nam rozwijać IRKĘ i zaprenumeruj nieinwazyjny (wysyłany raz w miesiącu) i bezpłatny e-magazyn.


Jeśli chcesz otrzymywać newsletter, zarejestruj się w IRCE i zaznacz opcję "Chcę otrzymywać newsletter" lub wyślij maila o temacie "NEWSLETTER" na adres: irka(at)irka.com.pl

UTWORY OSTATNIO DODANE
RECENZJE OSTATNIO DODANE
OGŁOSZENIA OSTATNIO DODANE
REKOMENDOWANE PREMIERY
1
The Storyteller
2
Wojtek Mazolewski Quintet
3
Daniel Blumberg
4
Steve Hackett
5
Paul Weller
6
Pink Floyd
7
Ólafur Arnalds
8
Józef Skrzek
9
The Teskey Brothers
10
CALUM HOOD
1
Władysław Pasikowski, Bogusław Linda
2
Paolo Genovese
3
David Marqués
4
Rebecca Lenkiewicz
5
Ido Fluk
6
Jan Hřebejk
7
Juliusz Machulski
8
Cédric Klapisch
9
Ken Scott
10
Samuel Van Grinsven
1
Steve Cavanagh
2
Agata Sawicka
3
Ewa Formella
4
Jacek Dehnel
5
Antoine Wilson
6
Ellie Middleton
7
Robert Jackson Bennett
8
Paulina Rabczak
9
Weronika Mathia
10
Marta Matyszczak
1
Ewa Platt
2
Jacek Mikołajczyk
3
Natalia Korczakowska
4
Krzysztof Garbaczewski
5
Krzysztof Pastor
6
Richard Chappell
7
Alina Moś
8
Ewa Platt
9
Ilaria Lanzino
10
Anna Kękuś
REKLAMA
ZALINKUJ NAS
Wszelkie prawa zastrzeżone ©, irka.com.pl
grafika: irka.com.pl serwis wykonany przez Jassmedia