Prezentujemy fragment powieści o tytule „Stare kości” Douglasa Prestona i Lincolna Childa.
ROZDZIAŁ 3
20 listopada
Nora Kelly wstała i przeciągnęła się, próbując rozluźnić mięśnie stężałe po wielu godzinach klęczenia na ziemi wśród szpachelek, kilofów i pędzelków, w czwartej i ostatniej już izbie prehistorycznej ruiny w osadzie Indian Pueblo.
– Fajrant – rzuciła do swojego asystenta, Jasona Salazara. Mężczyzna eksplorujący sąsiednią działkę też wstał i otrzepał zakurzone dżinsy. Zdjął kowbojski kapelusz, wytarł chusteczką czoło i włożył go z powrotem: mimo późnej pory roku termometr wciąż pokazywał dziesięć, piętnaście stopni Celsjusza.
Nora przechyliła płócienny worek wiszący na lusterku instytutowej terenówki i pociągnęła długi łyk wody. Stanowisko, które badali, nie przyciągało oka, za to widok, który się z niego roztaczał, zapierał dech w piersi. Starożytni Indianie Pueblo zawsze budowali swoje osiedla, mając na względzie panoramę, którą potem będą oglądali. Maleńka ruina stała na szczycie niewielkiego wzniesienia u podnóża Cerro Pedernal, góry o płaskim wierzchołku, którą rozsławiły obrazy Georgii O’Keeffe. Góra – majestatyczna, połupana głębokimi kanionami i w wyższych partiach porośnięta drzewami – wznosiła się monumentalnie za nimi, natomiast przed nimi rozciągała się rozległa równina, którą Hiszpanie nazwali Valle de la Piedra Lumbre, Doliną Błyszczącego Kamienia. Bo rzeczywiście zdawało się, że czerwone, pomarańczowe i żółte wzgórza na Ghost Ranch, Ranczu Duchów, gdzie mieszkała i tworzyła O’Keeffe, błyszczą złotawo w popołudniowym słońcu.
Podchodząc do stołu roboczego, Nora dostrzegła w oddali spiralny słup kurzu sunący drogą prowadzącą na wykopaliska, którą górnicy dojeżdżali kiedyś do mieszczącej się w pobliżu kopalni uranu.
Salazar stanął obok niej i mruknął:
– Ciekawe, kto to?
– Nie mam pojęcia – odparła Nora.
Zaczęli pakować narzędzia i układać je w prowizorycznej szopie stojącej obok stanowiska. Po chwili z kurzu wyłonił się samochód, który ostrożnie wjechał na wyboistą drogę biegnącą na szczyt wzniesienia. Wóz był stary, klasyczny, ale Nora nie wiedziała, jakiej jest marki. Zaparkował powoli obok terenówki i zaczekał, aż opadnie tuman kurzu. Kiedy opadł, otworzyły się drzwi i zobaczyli szczupłego, wysokiego mężczyznę z czarną czupryną opadającą na kościstą, lecz przystojną twarz i zmrużone w słońcu bystre, niebieskie oczy. Miał na sobie najbrzydszą koszulę w tureckie wzory, jaką Nora kiedykolwiek widziała, szkaradztwo w skłębione, purpurowo-pomarańczowe maziaje. Był kilka lat starszy od niej, więc musiał dobijać czterdziestki.
– Zabłądziliśmy? – spytała. Mężczyzna skupił na niej wzrok.
– Jeśli rozmawiam z doktor Norą Kelly, to nie.
– Tak, to ja.
– Przepraszam, że przyjeżdżam bez zapowiedzi. Clive Benton. – Mężczyzna wyjął plecak z samochodu, podszedł bliżej i uścisnął jej rękę, krótko i energicznie. – Powinienem był zadzwonić, ale… – Lekko się zawahał. – W instytucie powiedziano mi, że jest pani na wykopaliskach i nie ma tu zasięgu, a potem pomyślałem, że i tak nie potrafiłbym opisać tego przez telefon, więc…
Nora przerwała tę nerwową tyradę.
– Niech pan usiądzie i napije się kakao. – Zaprowadziła go do zadaszonego stołu, na którym stały termos i kilka plastikowych kubków.
Mężczyzna przycupnął na brzegu krzesła.
– Co to za samochód? – zapytała Nora. Chciała, żeby poczuł się swobodniej.
Bentonowi natychmiast pojaśniała twarz.
– Ford futura z sześćdziesiątego czwartego roku. Sam go odrestaurowałem.
– Kiepski wóz na te drogi.
– Fakt, ale to, co mam do powiedzenia, nie mogło czekać.
Nora usiadła naprzeciwko niego.
– Dobrze, więc o co chodzi?
Benton zerknął na Salazara.
– To… poufne.
– Jason jest adiunktem w naszym instytucie i mogę ręczyć za jego dyskrecję. Jako archeolodzy robimy wiele poufnych rzeczy, więc nie musi się pan obawiać.
Mężczyzna kiwnął głową i wiatr rozwiał mu włosy. Był wciąż zdenerwowany, jakby nie wiedział, od czego zacząć. W końcu podniósł z ziemi plecak, otworzył go, wyjął plastikowy woreczek strunowy, a z woreczka owinięty w bibułkę foliał. Z nabożną czcią położył go na stole i delikatnie rozwinął palcami bibułkę.
– Dziennik Tamzene Donner. Oryginał.
Nora spojrzała na dziennik pustym wzrokiem. To nazwisko nic jej nie mówiło.
– Czyj?
– Tamzene Donner. – Benton zerknął z ukosa na nią i na Salazara. – Żony George’a Donnera, tego od tej słynnej wyprawy. Karawany pionierów, którzy utknęli zimą w górach i byli zmuszeni uciec się do kanibalizmu.
– Ach, tych Donnerów… Zatem rozumiem, że ten dziennik ma… znaczenie historyczne? – Nora zastanawiała się, dokąd to wszystko prowadzi.
– Powiedziałbym, że wprost nieocenione.
Po tym oświadczeniu zapadła krótka cisza.
– Może będzie lepiej, jeśli najpierw wprowadzę was w temat – ciągnął Benton. – Jestem niezależnym historykiem i specjalizuję się dziewiętnastowiecznej ekspansji terytorialnej na zachód. Tak się przypadkiem składa, że jestem też dalekim krewnym ocalałej z tej katastrofy rodziny Breenów. Ale to nieważne. Badam tę tragedię od wielu lat. Otóż jedną z nielicznych rzeczy, której żaden z ocalałych nie zaprzeczył, było to, że Tamzene Donner prowadziła dziennik, szczegółowo opisując każdy dzień wyprawy. Historycy od dawna podejrzewali, że zabrał go i zachował któryś z osadników, rzecz w tym, że nigdy go nie odnaleziono. Aż do teraz. – Dramatycznym gestem wskazał zaplamioną, wystrzępioną księgę. – Śmiało, proszę otworzyć.
Nora pochyliła się i z największą ostrożnością otworzyła foliał na pierwszej stronie.
– Widzi pani, co napisała? Tamzene Donner. Mój dziennik. Od 12 października 1846 do… Proszę zauważyć, że nie wstawiła końcowej daty, bo umarła z głodu, a potem… – Benton odchrząknął. – Potem zjadł ją niejaki Keseberg.
– Ten, którego oskarżono o morderstwo? – wtrącił Salazar. – O to, że zabił ją celowo? Bo chciał ją zjeść?
Benton spojrzał na niego lekko zaskoczony.
– Tak, zgadza się. Widzę, że zna pan tę historię.
Salazar wzruszył ramionami.
– Z ogólniaka. Zaintrygowała mnie. – Wykrzywił usta w uśmiechu. – Kogo by nie zaintrygowała?
Nora kiwnęła głową.
– Dobrze, ale dlaczego przychodzi pan z tym akurat do mnie?
– Dlatego, że chcę panią o coś poprosić.
– Więc śmiało, niech pan prosi.
Benton odpowiedział dopiero po chwili.
– Po pierwsze, kierowała pani kilkoma wykopaliskami w Sierra Nevada i zna pani te góry…
– Nie do końca.
– Jest pani jedną z najlepszych specjalistek archeologii terenowej. Badała pani miejsca, w których doszło do kanibalizmu, w tym Quivirę, osadę skalną odkrytą przez panią w Utah.
– To prawda.
– Poza tym ma pani wszelkie uprawnienia i poparcie instytutu.
Nora odchyliła się na krześle.
– Czuję się jak na rozmowie w sprawie pracy…
– Już ją pani ma, oczywiście pod warunkiem, że pani nie odmówi. Jest pani idealną kandydatką.
– Do czego? – Cały ten taniec zaczynał ją denerwować.
– Najpierw muszę was poprosić, żebyście dali mi słowo honoru, że to, co tu powiemy, pozostanie między nami.
– Czy to nie jest trochę zbyt dramatyczne?
– Przepraszam – rzucił pośpiesznie znów zdenerwowany Benton. – Wiem, jak to brzmi, ale kiedy usłyszycie, co powiem, sami zrozumiecie, dlaczego chcę utrzymać to w tajemnicy. To długa opowieść i ostrzegam, dość wstrząsająca.
Nora zerknęła na zegarek. Prawie wpół do piątej. Słońce zachodziło dopiero za pół godziny, poza tym o tej porze na pustyni było bardzo przyjemnie. Uśmiechnęła się lekko i skrzyżowała ręce. Wbrew sobie była zaintrygowana powagą przybysza. Benton wziął głęboki oddech, położył ręce na kolanach i zaczął mówić, powoli i rozważnie. Znał tę historię na pamięć.
(…)
Utwór | Od |
1. Inne historie | gaba |
Utwór | Od |
1. W bezkresie niedoli | ladyfree |
2. było, jest i będzie | ametka |
3. O Tobie | ametka |
4. Świat wokół nas | karolp |
5. Kolekcjonerka (opko) | will |
6. alchemik | adolfszulc |
7. taka zmiana | adolfszulc |
8. T...r | kid_ |
9. przyjemność | izasmolarek |
10. impresja | izasmolarek |
Utwór | Od |
1. Sprzymierzeniec | blackrose |
2. Podaruję Ci | litwin |
3. test gif | amigo |
4. Primavera_AW | annapolis |
5. Melancholia_AW | annapolis |
6. +++ | soida |
7. *** | soida |
8. Góry | amigo |
9. Guitar | amigo |
10. ocean | amigo |
Recenzja | Od |
1. Zielona granica | irka |
2. Tajemnice Joan | wanilia |
3. Twój Vincent | redakcja |
4. "Syn Królowej Śniegu": Nietzscheańska tragedia w świecie baśni | blackrose |
5. Miasto 44 | annatus |
6. "Żywioł. Deepwater Horizon" | annatus |
7. O matko! Umrę... | lu |
8. Subtelność | lu |
9. Mustang | lu |
10. Pokój | martaoniszk |