Już tylko kilka dni pozostało do wybuchu atomowej bomby nazwanej przez swych piekielnych stwórców Brutal Assault. Dwunastego sierpnia do Czech zjadą się miłośnicy ciężkiego szarpania strun (W ich języku to będzie jakoś mniej więcej: surove riffovacky) i potężnych perkusyjnych blastów (ultra rychle klepacky). Na łamach naszego portalu postanowiliśmy opisać te mniej znane, ale jak najbardziej na uznanie zasługujące, zespoły które swoją obecnością uświetnią tegoroczną edycję festiwalu. Tym razem padło na jednego z dwóch reprezentantów kanady – Devin Townsend Project.
Devin Townsend swoją karierę muzyczną rozpoczął w 1993 roku jako gardłowy legendy gitary Steve’a Vai’a na albumie Sex and Religion. Dwa lata później założył solowy projekt, Strapping Young Lad, który po krótkim czasie przerodził się w pełnoprawny zespół. Pod tym szyldem Devin nagrał pięć albumów. Jednak prawdziwe pole do popisu przyniósł mu dopiero solowy projekt. Devin od zawsze oprócz ciągot do wszystkich instrumentów przejawiał zamiłowanie do samej produkcji muzycznej. Zajmował się produkcją albumów takich kapel jak: Stuck Mojo, Zimmers Hole, Soilwork, Lamb of God, GWAR czy The Gathering. Już na początku kariery wypracował swoje charakterystyczne brzmienie nazywane potocznie „Ścianą Dźwięku” powstające w wyniku nałożenia na siebie bardzo wielu ścieżek jednego instrumentu. Solowe albumy pozwoliły mu dopracować swój niepowtarzalny styl do perfekcji. Nagrania Devina Townsenda to mieszanka wszystkich jego muzycznych inspiracji, miłości i fascynacji. Jak na razie pełna dyskografia Devin Townsend Project składa się z jedenastu albumów studyjnych(niektóre wydane jako Devin Townsend lub Devin Townsend Band). Znajdziemy wśród nich całkowitą rozpiętość stylistyczną od humorystycznej rock-opery Ziltoid the Omniscient, opowiadającej o kosmicie przybywającym na naszą planetę w celu odebrania nam całej kawy, aż po Devlab, typowo ambientowy album daleko odbiegający od pozostałej muzyki Devina. Ogólnie rzecz biorąc, dla każdego coś miłego. Cechą charakterystyczną muzyki Devin Townsend Project jest jej dojrzałość. Nawet kiedy ten szalony Kanadyjczyk robi sobie z czegoś jaja wkłada w to tyle dobrych, przemyślanych riffów że niejedna kapela szumnie określająca się mianem „progresywnych metalowców” zzieleniała by z zazdrości. Słuchacz raz po raz puszcza sobie jego płytę, przy każdym kolejnym przesłuchaniu wyłapując coraz to nowe muzyczne smaczki, raz ukryte gdzieś głęboko w tle, raz tak widoczne że aż czujemy wstyd że nie wyłapaliśmy ich przy pierwszym przesłuchaniu. Co więcej, cała ta misterna konstrukcja, mimo iż w stu procentach przemyślana, jest całkowicie naturalna. Słuchając jej nie mam uczucia, które towarzyszy mi przy niektórych innych zespołach, że panowie usiedli i powiedzieli „za proste, udziwnijmy to”. Takiego muzyka określa jedno słow: Geniusz.
Dodaj artykuł do:
(dodano 05.08.10,
autor:
marekg)
Tagi: brutal assault, devin townsend