Wystrzałowy muzyczny październik

W październiku na rynku muzycznym pojawią się interesujące premiery zagranicznej i polskie Warner Music m.in. MUSE „THE 2ND LAW”, LUPE FIASCO “FOOD & LIQUOR II: THE GREAT AMERICAN RAP ALBUM PT.1”, JOHN HIATT “MYSTIC PINBALL”,THE 69 EYES “X”, ENSLAVED “RIITIIR”, GREEN DAY “¡UNO!” i inne.

01.10.2012

MUSE „THE 2ND LAW”
Symfonicznie, rockowo, ale też dubstepowo i synthpopowo. Tak jest na piątym studyjnym albumie znakomitego brytyjskiego tria Muse. Płyta bez wątpienia będzie jednym z najważniejszych i najczęściej komentowanych muzycznych wydarzeń 2012 roku! Matt Bellamy, Dominic Howard i Chris Chris Wolstenholme zaczęli nagrywać piosenki na następcę doskonałego, multiplatynowego albumu "The Resistance" jesienią 2011 roku. Materiał powstał w trakcie kilku sesji nagraniowych, które zorganizowano w paru studiach nagraniowych w Kalifornii. Brytyjczycy tym razem postanowili zaskoczyć. Obok piosenek typowych dla Muse, rockowych i epickich w stylu Queen i Led Zeppelin, ale też trochę zalatujących U2 i Davidem Bowie z lat 70., napisali numery, w których słychać inspiracje dubstepem à la Skrillex oraz synthpopem. Jest też kompozycja wyjątkowa, "Follow Me", którą Matt Bellamy napisał po urodzeniu swego synka Binghama. Muzyk wykorzystał w piosence bicie serca Binghama, które zostało zarejestrowane na krótko przed narodzinami dziecka, które nastąpiły 9 lipca 2011 roku. W produkcji tego kawałka wspomógł Muse brytyjski duet Nero, poruszający się pomiędzy dubstepem, electro i house'em. Kolejne dwa szczególne utwory z "The 2nd Law" napisał basista Chris Wolstenholme. Chodzi o "Save Me" oraz "Liquid State", w których opowiada o swojej walce z uzależnieniem od alkoholu.
Jako pierwsza album promowała kompozycja "Surival" - główną piosenka Igrzysk Olimpijskich w Londynie. W dalszej kolejności pojawiły się "Unsustainable", a jako trzecia "Madness". Warto też wspomnieć, że Muse skorzystali z usług Davida Campbella, znakomitego kompozytora, który wcześniej pracował choćby z Metallicą, Kiss, Linkin Park i Bon Jovi, a prywatnie jest ojcem Becka. Niedługo po premierze albumu "The 2nd Law" Matt Bellamy, Dominic Howard i Chris Chris Wolstenholme wyruszą na europejską trasę koncertową. 23 listopada 2012 brytyjskie trio zawita ponownie do Polski, konkretnie do Łodzi i wystąpi w Atlas Arenie

LUPE FIASCO “FOOD & LIQUOR II: THE GREAT AMERICAN RAP ALBUM PT.1”
Pochodzący z Chicago raper Lupe Fiasco można nazwać hiphopowym przodownikiem pracy. W marcu 2012 wydał krążek "Lasers". Minęło niewiele ponad pół roku, a fani artysty mogą cieszyć się jego kolejnym studyjnym materiałem.Siedemnaście utworów z płyty "Food & Liquor II: Great American Rap Album Pt. 1" jest szczególnych. Lupe Fiasco maluje w nich bowiem własny portret Ameryki. I bynajmniej nie jest to wielokolorowy portret z przewodników turystycznych. "To moja interpretacja Ameryki. Polityki, społeczeństwa, religii, klas, ras, jedzenia, wszystkiego" - tłumaczy twórca. Lupe Fiasco nie owija w bawełnę i nie boi się poruszania kontrowersyjnych tematów. W numerze "Lamborghini Angels" rapuje o molestowaniu dzieci przez księży. Słodycz nie wylewa się również z dwóch wcześniejszych promujących kawałków, "Around My Way (Freedom Ain't Free)" oraz "Bitch Bad". Na płycie oczywiście nie zabrakło gości. Są wśród nich Casey Benjamin, Poo Bear, Guy Sebastian, Jason Evigan. Charyzmatyczny MC to miłośnik filozofii, historii, polityki, spraw społecznych, lingwistyki, sztuk walki. Kiedyś wszedł na Kilimandżaro, wpierając w ten sposób charytatywną akcję pomocy bodowy studni z wodą pitną w Afryce. Na "Food & Liquor II: Great American Rap Album Pt. 1" Lupe wspina się na szczyty zaangażowanego hip-hopu, wysmakowanego muzycznie, dosadnego, lecz jakże prawdziwego w przekazie. "Dziś chcę tworzyć muzykę będącą komentarzem do aktualnych spraw społecznych i mającą fajny feeling" - zapewnia Lupe Fiasco. Komentarz rapera do aktualnych spraw amerykańskich polecamy bardzo gorąco!

JOHN HIATT “MYSTIC PINBALL”
Nowy materiał studyjny jednej z największych postaci amerykańskiej sceny folk, country, americany, a także mieszanki bluesa i rocka. Podobnie jak doskonale przyjęty album "Dirty Jeans & Mudslide Hymns", krążek został wyprodukowany przez słynnego Kevina "Cavemana" Shirleya (m.in. Iron Maiden, Aerosmith, Joe Bonamassa, Dream Theater). Wydawnictwo promuje singlowa kompozycja "We're Alright Now". Przypomnijmy tylko, że John Hiatt to wysoko ceniony wokalista, multiinstrumentalista, kompozytor i producent. Jego piosenki nagrywali tacy giganci muzyki jak: Bob Dylan, Ry Cooder, Eric Clapton, B.B. King, Joe Bonamassa, Willie Nelson, Joan Baez, Buddy Guy, Jimmy Buffett, Iggy Pop czy Emmylou Harris.

THE 69 EYES “X”
Gotyckie klimaty, rasowy hard rock i rock and roll podszyty erotyczną nutą, mnóstwo wspaniałych melodii i ten jedyny w swoim rodzaju głos Jyrkiego 69. Doświadczeni Finowie z The 69 Eyes na swojej dziesiątej płycie demonstrują wspaniałą formę!Album "X" to jednocześnie wspaniały prezent dla fanów, jak i kapitalne uczczenie jubileuszu 20-lecia fonograficznego debiutu Finów. Choć na scenie The 69 Eyes są już blisko 25 lat, ich inwencja twórcza zdaje się być niewyczerpana. "X" to materiał, który trzeba postawić wśród najlepszych dokonań Finów. Niby jest tu wszystko to, co doskonale znamy z twórczości kapeli, lecz ma w sobie taką lekkość, świeżość i energię, że nie sposób się tym albumem nie zachwycić. Jest mroczny i dynamiczny gotycki rock na miarę "Vision Thing" Sisters Of Mercy, są klimaty w stylu wczesnego The Cult w singlowym "Red", słychać również, że Jyrki 69 z kolegami nie stronią od patentów przypominających Depeche Mode, a uroczo liryczny "Borderline" mógłby z powodzeniem znaleźć się na ścieżce dźwiękowej westernu.
Każda z 10 piosenek z "X" to materiał na hit! The 69 Eyes wciąż mają w sobie to coś, co nie pozwala przejść obok ich muzyki obojętnie. Tym razem więcej jest gitar niż elektroniki, aczkolwiek tu i ówdzie pobrzmiewa delikatny klawisz. "X" to znów wielki The 69 Eyes z masą hitów, które mogłyby zawstydzić świetne przecież kompozycje z niezapomnianego "Paris Kills". Fiński zespół wciąż w wielkiej formie. Upływ czasu nie spowodował najmniejszego nawet uszczerbku na jego możliwościach twórczych. Jest mrocznie, jest rockandrollowo, jest pięknie!

ENSLAVED “RIITIIR”
Kolejne arcydzieło w dorobku zasłużonej norweskiej formacji Enslaved, która przeszło dwie dekady temu współtworzyła skandynawską scenę blackmetalową, by z czasem ewoluować w kierunku muzyki ambitnej, rozbudowanej, monumentalnej. Dwunasty materiał w dyskografii kapeli, którą niezmiennie dowodzą niezmordowani Ivar Bjørnson i Grutle Kjellson, przytłacza swoją monumentalnością, zaskakuje stylistycznym bogactwem, aranżacjami. Enslaved to od lat coś więcej niż tylko ekstremalnie szybki black metal. Aczkolwiek ci, którzy lubią Norwegów z tego etapu kariery, na "RIITIIR" znajdą coś dla siebie, chociażby w kawałku "Roots Of The Mountain". Sporo jest dysonansowych zagrywek, które fanom metalu skojarzą się z Voivod z czasów "Dimension Hatröss" i "Nothingface". Kiedy poza atonalnością pojawia się mocarne, ciężkie uderzenie, trudno nie szukać nawiązań do kapel pokroju Neurosis. Ale to jeszcze nie wszystko! Enslaved zdradzają fascynacje rockiem progresywnym spod znaku King Crimson, klasycznego wiking metalu, a także inspirują się wyraźnie niezapomnianym Bathory z okresu po "Blood, Fire, Death". Wokalnie przez całą niemal płytę towarzyszy nam zderzenie szczekania Grutle i czystego wokalu. Odnosi się wrażenie słuchania dialogu, mocno pokręconego, zmiennego rytmicznie, zanurzonego w klimacie wściekłości, niepokoju, tajemnicy i smutku.Norwegowie ani myślą stać w miejscu. Rozwijają się, zaskakują. Zaskakują bardzo pozytywnie. "RIITIIR" to murowany kandydat do metalowej płyty 2012 roku!

GO RADIO “CLOSE THE DISTANCE”
Drugi album amerykańskiego kwartetu z Tallahassee na Florydzie, wykonującego mieszankę indie rocka i melodyjnego punka. Tym razem produkcję zespół powierzył Jamesowi Wisnerowi, który wcześniej miał okazję nadawać brzmienie krążkom i piosenkom, między innymi, 36 Crazy Fists, Pivot i Paramore. Sesja nagraniowa odbyła się wiosną 2012 roku. Płytę promowała jako pierwsza kompozycja "Collide" (pierwszego dnia udostępniło ją znajomym blisko 20 tys. fanów), a po niej "Go To Hell".

WAYLON JENNINGS “GOIN’ DOWN ROCKIN’: THE LAST RECORDINGS”
Pośmiertne wydawnictwo jednej z największych legend country, Waylona Jenningsa, który odszedł w 2002 roku. Album ukazuje się z okazji 10. rocznicy śmierci artysty. Tuzin piosenek z prezentowanego krążka ukazuje się za zgodą żony i syna Waylona, którzy przez lata odmawiali ich wydania, nie chcąc byś posądzonymi o żerowanie na jego śmierci. Jennings w ostatnich latach życia nagrał utwory razem z wieloletnim przyjacielem, basistą Robbym Turnerem. Część z nich została ukończona, część nie. Do większości z utworów Waylon i Robby nie mieli dogranych partii pozostałych instrumentów. Turner w 10 lat po śmierci przyjaciela przekonał wdowę po Jenningsie i jego syna, że warto byłoby dokończyć piosenki. Basista zebrał muzyków, którzy towarzyszyli Waylonowi w zespole The Waylors. Parę kompozycji z płyty to przeróbki, choćby "Sad Songs And Waltzes" Willego Nelsona.

24.09.2012

GREEN DAY “¡UNO!”
Mistrzowie pop punka wracają! I wciąż są wielcy oraz nieprzewidywalni. "¡Uno!" to dziewiąty materiał Green Day i jednocześnie pierwsza część trylogii, którą w ciągu kilku miesięcy uzupełnią krążki "¡Dos!" oraz "¡Tré!"."Trzeba mieć jaja, żeby zrobić coś takiego" - powiedział o płycie producent Rob Cavallo, który po raz kolejny spotkał się z triem w studiu nagraniowym. Tuzin piosenek zaczęto rejestrować w walentynki 2012 w Oakland, w Kalifornii. Choć Green Day istnieje już blisko 30 lat, atmosfera w studiu nie miała w sobie nic z rutyny. Była twórcza i radosna. "Przeżywamy najbardziej twórczy i pozytywny okres w naszej karierze. Napisaliśmy nasze najlepsze piosenki. Zamiast tworzyć jedną płytę, zdecydowaliśmy się na trylogię. Każdy z numerów ma moc i energię, emocjonalnie reprezentujące każdy aspekt twórczości Green Day. Nic na to nie możemy poradzić. Będziemy epiccy jak jasna cholera" - mówią muzycy. Piosenki są mocniejsze i bardziej popowe niczym "połączenie AC/DC i wczesnych Beatlesów". Nie brakuje elementów… tanecznych. Na pierwszego singla trio wybrało piosenkę "Oh Love. Kolejną promującą piosenką była "Kill The DJ", a następną "Troublemaker". Aby poznać tę ostatnią trzeba jednak zagrać w popularną grę "Angry Birds", w wersji zainspirowanej Green Day. Zawiera ona 10 poziomów, a przejście trzeciego odblokowuje numer "Troublemaker".Z Green Day wciąż bije pasja, radość i niesamowita pozytywna energia, za którą pokochają ich miliony. Dzięki "¡Uno!" na pewno liczba ich wielbicieli się powiększy.

RICHIE SAMBORA “AFTERMATH OF THE LOWDOWN”
Genialny gitarzysta, znakomity wokalista, producent, filar legendarnej grupy Bon Jovi po raz trzeci solo! Po aż 14 latach, które minęły od ukazania się albumu "Undiscovered Soul". Richie Sambora przygotował materiał, który wielu zaskoczy i równie wielu poruszy. Richie zna blaski i cienie sławy. Doświadczył ich wszystkich. Także w minionych kilku latach, w których rozpadało się jego małżeństwo i w których musiał walczyć z uzależnieniem od alkoholu. Te i inne silne przeżycia znalazły odzwierciedlenie na krążku "Aftermath Of The Lowdown", który jest bardzo osobisty, surowy, mocny w przekazie. Za przykład prawdziwości tego opisu niech posłuży promujący singel "Every Road Leads Home To You".
Sambora skomponował na album 11 piosenek i napisał do nich teksty, w których - jak zapewnia - nie ma ani słowa nieprawdy. W studiu wspomagał artystę wypróbowany przyjaciel, producent i kompozytor Luke Ebbin, którego zna ze współpracy z Bon Jovi. Richie jest zachwycony współpracą i jej efektami. "To moja najbardziej ulubiona płyta spośród wszystkich, które nagrałem" - mówi słynny Amerykanin. Poza Ebbinem w studiu wspomogli Samborę także: Aaron Sterling (perkusja), Matt Rollings (klawisze, fortepian), Curt Schneider (gitara basowa), Rusty Anderson (gitara), Roger Joseph Manning, Jr. (klawisze). Wspaniała, poruszająca płyta, nagrana przez jednego z największych twórców hitów minionych trzech dekad. Zdecydowanie trzeba posłuchać!

BRAD MEHLDAU TRIO “WHERE DO YOU START”
Genialny amerykański pianista jazzowy Brad Mehldau jest niezmordowany. Ledwie kilka miesięcy temu nagrał krążek "Ode", by niedługo później stworzyć jego młodszego brata. Dzieło począł z tymi samymi muzykami i zadbał o jego inność oraz ciekawość. Jazzman grający Alice In Chains?! Czemu nie! Dla Brada Mehldaua granicą jest tylko jego wyobraźnia, a ta podpowiada mu czasem rozwiązania co najmniej zaskakujące. Artysta nigdy nie stronił od interpretowania cudzej twórczości, ale na "Where Do You Start" zawarł niemal wyłącznie kompozycje innych twórców. Utworów jest łącznie 11, w tym jeden skomponowany przez Mehldaua - "Jam", promujący materiał. Poza nim na krążku mamy między innymi cover "Got Me Wrong" Alice In Chains, "Baby Plays Around" Elvisa Costello, "Holland" Sufjana Stevensa czy "Airegin" Sonny'ego Rollinsa. Brad po raz kolejny pracował z członkami swojego aktualnego tria, czyli Larrym Grenadierem na basie i Jeffem Ballardem na perkusji. Sam odpowiada za brzmienie albumu. Płyta już zbiera entuzjastyczne opinie. "Daily Telegraph", dając najwyższą notę, napisał: "Na całej płycie słychać nowatorskie podejście Mehldaua, a jego współpraca z Ballardem i Grenadierem to po prostu mistrzostwo".

 

WITCHCRAFT “LEGEND”
Organiczny brud riffów, potężna sekcja rytmiczna, kapitalne wokale, znakomite kompozycje. Szwedzi czwartym studyjnym albumem przebijają wszystkie dotychczasowe dokonania.To debiutancki materiał szwedzkiej kapeli dla wytwórni Nuclear Blast, ale kwintet z Örebro żadnym debiutantem nie jest. To poważna i poważana nazwa na scenie doom/stoner metalu od początku XXI wieku. Wokalista Magnus Pelander założył zespół w 2000 roku, aby oddać hołd takim artystom, jak Bobby Liebling z Pentagram czy Roky Erickson. I oddaje ten hołd aż do dziś. Aczkolwiek Witchcraft to coś więcej niż wypadkowa twórczości wymienionych plus Black Sabbath, Count Raven, Electric Wizard, itp. Szwedzi przez ponad dekadę wymościli sobie wygodne miejsce na scenie ciężkiego grania silnie zakorzenionego w latach 70., ale także w psychodelicznej muzyce z końca wcześniejszego dziesięciolecia. Witchcraft potrafią również pisać piękne, chwytliwe melodie i takich na krążku jest naprawdę sporo. Piosenki na czwarty album Witchcraft nagrał w swojej ojczyźnie z renomowanym Jensem Bogrenem (m.in. Opeth, Kreator). W zespole na "Legend" debiutuje trzech muzyków: perkusista Oscar Johansson oraz gitarzyści Tom Jondelius i Simon Solomon. To coś dla lubiących oldschoolowy ciężar z fajnym wokalem i miłymi melodiami.

HAUDEGEN “EN GARDE”
Drugi krążek niesamowitego zespołu z Berlina, założonego przez Hagena Stolla i Svena Gillerta, którzy kiedyś fascynowali się rapem i wykonywali z powodzeniem taką muzykę, a Haudegen założyli z miłości do takich artystów jak Pantera, Nickelback czy Billy Idol. Jak jednak przekonał wydany w 2011 roku znakomity debiut "Schlicht & Ergreifend" (Top 10 niemieckiej listy) ich muzyka to raczej coś, co można połączyć prędzej z Tomem Waitsem. Sami artyści mówią o swoich piosenkach, że to "poezja płynąca prosto z trzewi". Takie są również kompozycje na nowej płycie. Przekonuje o tym choćby już zapowiadający całość singel "Ich war nie bei Dir". Haudegen to: Hagen Stoll, Sven Gillert, Christoph Schindelwig, Michar Plönzke, Nils Kühme i Oliver Bienert.

17.09.2012

SKUNK ANANSIE “BLACK TRAFFIC”
"Mamy silne wrażenie, że nie przetrwalibyśmy długo, gdybyśmy tworzyli płyty z przeciętnymi piosenkami" - mówi o muzyce Skunk Anansie charyzmatyczna wokalistka Skin. Oto szósty materiał brytyjskiego kwartetu, dowodzący niezbicie, że w pisaniu piosenek nieprzeciętnych nie ma on sobie równych. Skunk Anansie tym razem pracowali w Londynie i Los Angeles. Za konsoletą siedział Chris Sheldon (Foo Fighters, Biffy Clyro, Pixies), zaś za miksy odpowiadali Jeremy Wheatley oraz Adrian Bushby. Powstało 11 znakomitych, pełnych energii i emocji kawałków. W jednym z nich, "Spit You Out", pojawiają się gościnnie muzycy Shaka Ponk. Na pierwszy singel wybrana została kompozycja "I Believed In You", która do rozgłośni radiowych trafi w lipcu 2012. Także w tym miesiącu będzie można obejrzeć ilustrujący piosenkę wideoklip. Skunk Anansie otwierają płytą "Black Traffic" nowy rozdział w swojej wspaniałej karierze. Krążek ukazuje się bowiem nakładem założonej przez muzyków wytwórni Boogooyamma i we współpracy dystrybucyjnej z earMUSIC/Warner. Członkowie kwartetu nie kryją, że bardzo cieszą się z takiego rozwiązania. "Chcieliśmy mieć wpływ na naszą karierę. Od lat ludzie z branży jęczą, jak to jest źle w obecnym muzycznym biznesie, lecz my patrzymy na niego pod kątem nowych możliwości, które daje" - tłumaczy Skin. "Możemy zmienić sposób pracy i mieć większą kontrolę nad tym, co robimy. Jesteśmy bardzo podekscytowani przyszłością zespołu" - dodaje charyzmatyczna wokalistka. "Dziś, po tylu latach, potrafimy powiedzieć to, co chcemy w sposób bardziej zwięzły oraz mocno przyłożyć, gdy jest taka potrzeba. Jesteśmy niczym poczwórny miecz trafiający prosto w serce".

GREEN DAY “THE STUDIO ALBUMS 1990-2009”
Fani Green Day, oto coś specjalnego dla Was! Zanim pojawi się w sprzedaży zapowiadana na 25 września nowa studyjna płyta znakomitego, kalifornijskiego poppunkowego tria - "¡Uno!", otrzymujecie niepowtarzalną okazję zaopatrzenia się we wcześniejsze wydawnictwa Waszych ulubieńców. Określenie "niepowtarzalna okazja" jest jak najbardziej uzasadnione. Nakład prezentowanego ośmiopłytowego boxu jest bowiem limitowany, a po wyprzedaniu wszystkich egzemplarzy dodruków nie będzie! Dlatego zachowajcie czujność i szykujcie portfele. W pudełku znajdą się zarówno ostatnie genialne produkcje Billego Joe Armstronga, Mike'a Dirnta i Tré Coola, multiplatynowe i obsypane licznymi nagrodami "American Idiot" i "21st Century Breakdown", przebojowe albumy z lat 90. XX wieku, które wyniosły trio na szczyty sławy, z "Dookie", "Insomniac" i "Nimrod" na czele, jak również zbiór najwcześniejszych nagrań Green Day, jeszcze z czasów współpracy z wytwórnią Lookout!, czyli "1,039/ Smoothed Out Slappy Hours" oraz "Kerplunk!". Wszystkie krążki zostały zapakowane w kartonowe koperty, włożone do eleganckiego pudełka. Wspaniały prezent dla każdego fana, a także sposób na szybkie uzupełnienie braków w dyskografii Green Day.

DOWN “DOWN IV PART I – THE PURPLE EP”
Nareszcie! Po niemal dokładnie pięciu latach od ukazania się doskonałego krążka "Over The Under" kultowa supergrupa Down powraca z nowym studyjnym materiałem. Tym razem jest to EP-ka. Pierwsza z serii czterech zapowiadanych przez zespół. Choć przerwa fonograficzna była długa, nie znaczy to, że w Down nic się nie działo. Wprost przeciwnie. Zespół intensywnie koncertował, odwiedzając między innymi Polskę, a w wolnych chwilach pracował nad nowymi piosenkami. Była też jedna niemiła dla fanów sytuacja, gdy w 2011 roku z kolegami pożegnał się znany z niezapomnianej Pantery basista Rex Brown. W jego miejsce Phil Anselmo, Pepper Keenan, Kirk Windstein i Jimmy Bower przyjęli do składu swojego kumpla Pata Brudersa. Kultowy kwintet pracował nad nowymi piosenkami jak zwykle wspólnie, a proces odbył się w należącym do Phila studiu Nodferatu's Lair w Nowym Orleanie. Pierwszym efektem jest sześć niesamowitych kompozycji, w których słychać wszystko to, za co fani pokochali Down - brud, ciężar, mrok, niesamowite wokale, wspaniałe riffy, charakterystycznie dudniącą perkusję Jimmy'ego. Pierwszy singel "Witchtripper" jest najlepszą z możliwych przystawek przed resztą smakowitości. Całość powstała bez stresu, bez patrzenia na deadline'y. Były kreatywne jam sessions w przyjacielskiej atmosferze.
Za singlową piosenką kryje się ciekawa historia. Down grał w 2011 roku w Hiszpanii i zawędrował w trakcie tournée do jednego z miast, w którym muzycy mieli okazję zobaczyć ikonografie przedstawiające czarownice niemal w każdym punkcie miejscowości. Wtedy narodziło się słowo "witchtrippers", a następnie tytuł "Witchtripper". Tekstowo na EP-ce jest jak zwykle u Down, czyli dość mrocznie. Jedna z kompozycji, 9-minutowa "Misfortune Teller", nawiązuje do tragedii po przejściu huraganu Katrina. "Open Coffins" to z kolei powątpiewanie w rodzaj ludzki.

BULLET “FULL PULL”
Cierpliwość popłaca (oczywiście poparta talentem i dobrą muzyką). Dowodem na potwierdzenie tej tezy jest szwedzki kwintet Bullet, który czekał długich 11 lat, aby wreszcie zaistnieć na szerokich wodach. Czwarta płyta zespołu jest skazana na sukces!
Wokalista Hell Hofer i gitarzysta Hampus Klang kochali rock and rolla, klasycznego heavy metalu i hard rocka od dziecka. Jako nastolatkowie zaczęli grać muzykę. Zaczynali od coverów, a później, konkretnie w 2001 roku, założyli z kumplami zespół Bullet, który w założeniu miał grać energetyczną, bezpretensjonalną muzykę, przy której można się świetnie bawić. Zjeździli wzdłuż i wszerz całą Szwecję, wydali trzy duże płyty, kilka singli i EP-ek, aż w 2011 roku grupą zainteresowała się wytwórnia Nuclear Blast i podpisała z nią kontrakt. Lepszego scenariusza Szwedzi nie mogli sobie wymarzyć i doskonale zdają sobie z tego sprawę. Mając wsparcie potężnego wydawcy i konkretny budżet, postanowili zwrócić się z propozycją współpracy do bardziej doświadczonych kolegów. Padło na Nicke Anderssona (eks-Entombed, Hellacopters, Imperial State Electric) i Freda Estby'ego (Dismember). Dzięki ich producenckiemu i muzycznemu doświadczeniu album "Full Pull" ma niesamowity feeling, kopie mocno od początku do końca. Nagrania odbyły się w studiu Gutterview Recorders. Jeśli lubicie coś pomiędzy AC/DC a starym Accept, ta płyta jest dla Was! A za rekomendację Bullet niech służy fakt, że podczas koncertu w Göteborgu wspomniani AC/DC właśnie szwedzką kapelę wybrali jako support. Reakcje 50-tysięcznego tłumu jednoznacznie wskazywały na to, że legendarni muzycy się nie pomylili.

MANA “EXILIADOS EN LA BAHIA”
Dwupłytowa kompilacja podsumowująca karierę jednego z największych zespołów latynoamerykańskich w historii, który istnieje od 1978 roku, a na całym świecie sprzedał dotychczas ponad 25 mln płyt.
Na dwóch krążkach zebrano w sumie 32 kompozycje, w tym wszystkie największe przeboje Maná. Jest wśród nich również piosenka "Corazon Espinado", dzięki której zespół z meksykańskiej Guadalajary zdobył światową sławę po tym, jak zarejestrował ją z Carlosem Santaną na jego krążek "Supernatural". W zestawie są również nowe kompozycje - "Hasta Que Te Conoci" oraz "Un Nuevo Amanecer". Dwa inne numery pochodzą z koncertu Meksykanów w Buenos Aires w Argentynie. Składanka w wersji deluxe bogatsza jest o plakat zespołu, dwa zdjęcia oraz 20-stronicowa książeczka.

MEMPHIS MAY FIRE “CHALLENGER”
Że metalcore jest daleki od popadnięcia w niepamięć, przekonują dokonania takich zespołów jak pochodzący z Teksasu kwintet Memphis May Fire. Nagranych na Florydzie 11 piosenek poraża niesamowitą energią oraz znakomicie zaaranżowanymi wokalami, naprzemiennie, czystymi i krzyczącymi. Ale kapela umie też zaskakiwać, wsadzając do numerów fragmenty kojarzące się na przykład z ambientem. Że ten zabieg był udany, przekonuje reakcja fanów amerykańskich, dzięki którym płyta zameldowała się na wysokim 18. miejscu notowania "Billboardu". Dodajmy tylko, że kolegów z Teksasu wspomogli w studiu Kellin Quinn z Sleeping With Sirens oraz Danny Worsnop z Asking Alexandria.

THE MASTERSONS “BIRDS FLY SOUTH”
Poznajcie Państwo nowy, ekscytujący duet - The Mastersons - oraz jego debiutancką płytę! On gra na gitarze i śpiewa, a w głosie ma coś z młodego Boba Dylana. Ona gra na gitarze, skrzypcach, mandolinie i śpiewa trochę jak skrzyżowanie nastoletnich wersji Dolly Parton i Emmylou Harris. Grają odkąd pamiętają. W ich rodzinach są silne tradycje muzyczne. Są małżeństwem, które z południa USA zawędrowało i osiadło najpierw w Massachusetts, a potem na Brooklynie. On to Chris Masterson, ona - Eleanor Whitmore, córka śpiewaczki operowej i piosenkarza folkowego, który na życie zarabiał jako pilot samolotów. Występują i koncertują od dawna (oboje mają na koncie wydawnictwa solowe, a także współpracę z różnymi znanymi artystami, m.in. Reginą Spektor), ale dopiero kilkanaście miesięcy temu zdecydowali się popracować nad wspólną płytą. Efekt jest zachwycający. Przede wszystkim zwraca uwagę naturalne brzmienie, osiągnięte przy wykorzystaniu starego analogowego sprzętu i nagrywaniu głównie "na setkę". No i piosenki, pełne cudownych melodii, wspaniałych harmonii, utrzymane w podnoszącym na duchu klimacie najlepszych kompozycji z terytorium country. Choć oczywiście nie brakuje romantycznego liryzmu, jak choćby w kompozycji tytułowej, a nawet odrobiny niepokojącego mroku. Połączenie wokali Eleanor i Chrisa daje niesamowity efekt. "Ona śpiewa znacznie lepiej niż ja, lecz kiedy robimy to wspólnie, staje się coś naprawdę wyjątkowego" - mówi Chris. I trzeba przyznać mu rację. W tej muzyce jest dusza, klimat i trochę pazura - pisali amerykańscy recenzenci. Dusza i klimat biorą się z wpływów folkowo-country'owych, zaś nutka drapieżności z fragmentów nieco mocniejszych, bardziej rockowych. Nie ma tu jednak prostych równań. The Mastersons w 11 piosenkach z debiutu zaskakują nas niemal co chwilę. Piosenki zarejestrowano w rodzinnym dla Chrisa i Eleanor Teksasie. W studiu towarzyszyli im przyjaciele - nagrodzony Grammy inżynier dźwięku i producent Steve Christensen, basista George Reiff oraz perkusista Falcon Valdez. Po zakończonej sesji małżonkowie wrócili do Nowego Jorku, bo czekały ich koncerty ze Steve'em Earle'em.

AMERICAN ME “III”
Jak ciekawie połączyć hard core'a, metalcore'a i alternatywny metal? Odpowiedź na to pytanie dobrze znają muzycy pochodzącego z Portland kwintetu American MeGitarzyści Cameron Bledsoe i Brian Blade założyli American Me w 2006 roku. Ale w założeniu miał to być projekt poboczny, bo na co dzień wymienieni panowie szarpali struny i objeżdżali kluby w USA z formacją It Prevails. Z czasem okazało się, że fani wysoko sobie cenią muzykę American Me i grupa stała się regularnie działającym zespołem. Zainteresowanie nie może dziwić, bo w muzyce formacji jest coś typowego dla metalcore'a i hard core'a, czyli krzyczące wokale i zaangażowany przekaz w tekstach, lecz od większości kapel z tego kręgu odróżnia American Me niesamowita aura utworów oraz właśnie praca gitar, czasami swoją zwalistością, odhumanizowaną, mechaniczną wręcz transowością mogąca kojarzyć się z tym, co gra na przykład… Meshuggah. Wyraźnie słychać to na trzecim krążku American Me wydanym w 2012 roku, a wyprodukowanym przez Krisa Crummetta. Wcześniej obsługiwał on konsoletę podczas nagrywania piosenek wspomnianego It Prevails, a także święcącego od jakiegoś czasu spore sukcesy The Devil Wears Prada. Ten materiał po prostu wgniata w fotel! Ten materiał sprawi, że prędko nie zaśniecie! Będziecie chcieli słuchać go na okrągło.

Dodaj artykuł do:
(dodano 28.09.12, autor: wanilia)
Dział muzyka
Tagi: warner music, muzyka, MUSE „THE 2ND LAW”
KOMENTARZE:
Aby dodać komentarz musisz się zalogować
Logowanie
Po zalogowaniu będziesz mieć możliwośc dodawania swojej twórczości, newsów, recenzji, ogłoszeń, brać udział w konkursach, głosować, zbierać punkty... Zapraszamy!
REKLAMA
POLECAMY

NEWSLETTER

Pomóż nam rozwijać IRKĘ i zaprenumeruj nieinwazyjny (wysyłany raz w miesiącu) i bezpłatny e-magazyn.


Jeśli chcesz otrzymywać newsletter, zarejestruj się w IRCE i zaznacz opcję "Chcę otrzymywać newsletter" lub wyślij maila o temacie "NEWSLETTER" na adres: irka(at)irka.com.pl

UTWORY OSTATNIO DODANE
RECENZJE OSTATNIO DODANE
OGŁOSZENIA OSTATNIO DODANE
REKOMENDOWANE PREMIERY
1
Damiano David
2
Arkadiusz Jakubik
3
Eluveitie
4
Sting
5
Elton John & Brandi Carlile
6
Anita Lipnicka
7
The Waterboys
8
Bryan Ferry
9
Mela Koteluk
10
Turbo
1
Korek Bojanowski
2
Mara Tamkovich
3
Michel Hazanavicius
4
Céline Sallette
5
Christopher Landon
6
Neil Boyle, Kirk Hendry
7
Rungano Nyoni
8
Fabrice Du Welz
9
Michał Kondrat
10
Alonso Ruizpalacios
1
Alina Moś
2
Ilaria Lanzino
3
Sebastian Fabijański
4
Anna Kękuś
5
Łukasz Czuj
6
reż. Mariusz Treliński
7
Beth Henley / reż. Jarosław Tumidajski
8
Gabriela Zapolska
9
Marta Abramowicz / reż. Daria Kopiec
10
Opera Krakowska w Krakowie
REKLAMA
ZALINKUJ NAS
Wszelkie prawa zastrzeżone ©, irka.com.pl
grafika: irka.com.pl serwis wykonany przez Jassmedia