18 stycznia Kraków miał pierwszą okazję, by na żywo przekonać się, czy to "co mówią" na temat Mister D, to prawda. Organizator chyba nie spodziewał się tłumów, bo na koncert wybrał niewielką salę w Małopolskim Ogrodzie Sztuki. Bilety zostały wyprzedane, chociaż dopiero kilka dni przed samym wydarzeniem.
Dorota Masłowska – jedna z najważniejszych pisarek młodego pokolenia, rocznik osiemdziesiąty trzeci. Sławę przyniosła jej „Wojna polsko-ruska” wydana prawie trzynaście lat temu. Dorota pisała ją podczas przygotowań do matury. Książce zawdzięcza nominację do Nagrody Nike, którą ostatecznie zdobyła cztery lata później za „Pawia królowej”.
Jakiś czas temu zaskoczyła wszystkich wydając najpierw dwa single, a potem całą płytę – „Społeczeństwo jest niemiłe”. Przyjęła przy tym pseudonim sceniczny „Mister D”. Jednak mimo zmiany medium, Masłowska nadal robi to samo - prześmiewczo komentuje otaczającą ją rzeczywistość (chociaż w tym przypadku zaznacza, że naśmiewa się również z samej siebie jako pisarki). Piosenki pozawalają poruszać jej wszelakie tematy. Również takie, które niekoniecznie nadawałyby się na powieść. Mam na myśli, że wiele z tematów najzwyklej w świecie wyczerpuje się w ramach jednej piosenki.
Jak mówi sama autorka, trzonem płyty są jej teksty. W ogóle jeśli chodzi o to wydawnictwo, melodie są słabo słyszalne, na pierwszy plan wybija się wokal. Może poza „Hajsem”, nie byłabym w stanie żadnej z nich zanucić. I myślę, że nie jestem w tym odosobniona. Między innymi właśnie dlatego bardzo obawiałam się odsłony „na żywo”.
Pierwszy koncert Mister D, w jakim miałam przyjemność uczestniczyć, odbył się w ramach zeszłorocznego OFF Festivalu. I, niestety, duże prawdopodobieństwo, że gdyby nie on, to po prostu nigdy nie kupiłabym biletu na samodzielny występ Masłowskiej. Jednak ten offowy mnie zauroczył. Był pełen energii, zabawy, dystansu, humoru i koloru.
Krakowski koncert odbył się 18 stycznia w Małopolskim Ogrodzie Sztuki i był pierwszą wizytą Mister D w tym mieście. Setlista okazała się być podobną do tej, którą miałam szansę usłyszeć w Katowicach. Piosenki wykonywane na żywo znacznie różnią się od tych, z którymi możemy zetknąć się na płycie. Jak już wspomniałam, są o wiele bardziej dynamiczne. Dużą rolę przejmują melodie, co pozwala odciągnąć uwagę od, nie oszukujmy się, nieumiejącej śpiewać Doroty. Jednak wydaje mi się, że dla osoby, która chociaż raz w życiu obejrzała jakiś wywiad z pisarką zdziwiona nie będzie, a wbrew pozorom, talent wokalny, to ostatnia rzecz, która w tym przypadku mogłaby się liczyć.
Kwadrans po godzinie dziewiętnastej na niewielką scenę Małopolskiego Ogrodu Sztuki (na której najczęściej odbywają się spektakle) wyszedł zespół w składzie: Marcin Zabrocki, Kuba Wandachowicz, Piotr Gwadera. Po kilkuminutowym intro, zawitała również onieśmielona Dorota. Myślę, że warto wspomnieć, jak ogromną przemianę przeszła ona od czasu, kiedy w związku z szumem medialnym wokół „Wojny...” bywała zapraszana do różnego rodzaju programów. Nie mogła się w nich odnaleźć i nigdy nie ukrywała, że słowo mówione nie jest jej mocną stroną. Teraz jednak występuje na scenie przed setkami osób. Chociaż w przerwach między piosenkami nadal mamy szansę usłyszeć jej nietypowe, czasem niespójne, ale nigdy poważne komentarze.
Wracając jeszcze do setlisty. Koncert rozpoczął się od „Kingi”, na której przykładzie idealnie widać różnice między wersją studyjną, a tą wykonywaną na żywo. Jest ona moim zdaniem idealnym wstępem do tego, co ma się wydarzyć. Oczywiście nie zabrakło najpopularniejszego „Hajsu” czy „Chleba”. Zainspirowani krótką wymianą zdania z publicznością zaśpiewali dwa razy „Prezydenta”. Najpierw w wersji oryginalnej, a potem zamieniając go na „Biskupa”, modyfikując również wers „co z tą Polską” na „co z tą kurią... pyta żony” ;-). Poza własnymi utworami zespół wykonał również „Bez Matki” 19 wiosen, „Kolory” Post Regimentu, „Ciągle w ruchu” Kosmetyków Mrs. Pinky, a na deser (przyznam się, że bardzo na to czekałam) brawurową wersję „Scyzoryka” Liroya, w którym cała ekipa mogła się wykazać wokalnie.
O ile słuchanie płyty przychodzi mi z trudem, o tyle jestem pewna, że nie przegapię żadnej okazji na powtórkę koncertu Mister D. Zachęcam do tego również każdego, dla kogo dystans do samego siebie i świata wokół nie jest obcy.
Niestety, co raz częściej dociera do mnie, że żyję w społeczeństwie, w którym wylewa się na kogoś przysłowiowe pomyje za odmienność i próbuje oceniać bez jakichkolwiek merytorycznych argumentów, nie wspominając już o minimalnym wcześniejszym „przygotowaniu”. Mamy wyjątkowo zamknięte umysły, skłonności do obrażania innych (zwłaszcza zamknięci w zaciszach swoich domów) i przekonanie o ważności własnych poglądów (a zarazem braku szacunku do zdania innych ludzi). Dorota Masłowska chyba nie mogła wybrać sobie bardziej adekwatnego tytułu na płytę.
/afisz koncertu został udostępniony dzięki uprzejmości galerii Raster