Gorąco zachęcamy do zapoznania się z fragmentem powieści „Zagubiony”.
Rozdział 4
Dziesięć lat temu
(…)
„Poradzimy sobie z tym. Jesteśmy dorośli”. Zadrżał od kolejnego ziewnięcia. Chryste, ale był zmęczony. Karuzela skrzypiała rytmicznie przy każdym obrocie jak mechaniczny kontrapunkt do kosa śpiewającego w okolicznych drzewach. Jonah słyszał, jak przerwy między fałszywymi dźwiękami stawały się coraz dłuższe, kiedy zwalniała…
Skrzypienie zamilkło. Podobnie kos. Jonah nagle poderwał głowę do góry. „Cholera, zasnąłem?” Zamrugał, zdając sobie sprawę, że karuzela nie porusza się ani nie wydaje żadnego dźwięku.
Nikogo na niej nie było.
– Theo?
Z tunelu dobiegł jakiś hałas. Jonah odetchnął z ulgą, a nagłe przerażenie zniknęło, zanim zdążyło przybrać na sile.
– O, nie, Theo zniknął. Lepiej pójdę do kawiarenki i zjem lody bez niego. – Jonah wstał i podszedł do rury. Z uśmiechem schylił się, by do niej zajrzeć. – Chyba nie chowa się w…
Spanikowany kos wyfrunął z tunelu, odstraszając go nagłym poderwaniem się do lotu. Jonah wpatrywał się w pustą rurę – na odległym drugim końcu widział okrąg dziennego światła. Wyprostował się.
– Theo?
Plac zabaw był pusty. Theo nigdzie nie było. Ani na karuzeli, ani na huśtawce. Jonah nie widział go również w małej klatce na górze zjeżdżalni, ale podbiegł, żeby sprawdzić i tak.
– To nie jest śmieszne, Theo, wychodź już.
Zasłona z rododendronów i bezlistnych drzew otaczała plac zabaw, ale pośród nich nigdzie nie widział niebieskiej kurtki.
– Theo? Theo!
Strach przerodził się w panikę. Zajrzał znowu do rury, jakby jego syn mógł jakimś cudem zmaterializować się w środku. W pustym tunelu zobaczył jedynie wyschnięte liście. „Spokojnie, musi gdzieś tu być. Nie spałeś tak długo”.
Na pewno?
– Theo!
Nie potrafił przyjąć do wiadomości, że małego tu nie było. Ale nie było. Jonah kręcił się w kółko, szukając kogokolwiek, kto miał chociaż szansę zobaczyć chłopca. W zasięgu wzroku nie dostrzegł nikogo. Młoda matka z wózkiem już sobie poszła, tak jak…
„O Jezu”.
Teraz serce Jonaha waliło już naprawdę. Ławka, na której siedział mężczyzna z ogoloną głową i w wojskowej kurtce, była pusta.
– Theo!
Wpadł między otaczające plac zabaw drzewa i krzewy, szukając jakiegokolwiek znaku, mignięcia czegoś niebieskiego. Kiedy odwrócił się, by zawołać jeszcze raz, zauważył coś na ziemi. Małą kolorową plamę wśród drzew. Nie niebieską. Czerwoną.
Jonah biegiem pokonał dystans.
W błocie i liściach leżała czapka z pomponem.
Rozdział 5
Inspektor wrócił następnego dnia akurat wtedy, kiedy Jonah kończył śniadanie. Wciąż było wcześnie i gdy drzwi się otworzyły, spodziewał się, że to pielęgniarka lub salowa po talerz. Zamiast tego do środka wszedł przeraźliwie chudy mężczyzna ubrany po cywilnemu, a jego wygląd od razu zbił Jonaha z tropu. Pod gęstymi brązowymi włosami twarz mężczyzny przypominała roztopioną plastikową maskę. Blizny od poparzeń to nienaturalnie wygładzały skórę, to ją fałdowały, tak że fragmenty przypominały wosk kapiący ze świecy.
Spodnie łopotały mu wokół chudnych nóg, kiedy wparował do środka, obojętny na spojrzenie Jonaha lub tak przyzwyczajony do tego typu reakcji, że po prostu ją zignorował.
– Cieszę się, że jesteś z nami, sierżancie Colley. Inspektor Jack Fletcher. – Przelotnie pokazał legitymację, zanim bez pytania sięgnął po plastikowe krzesło. – Lekarz mówi, że doszedłeś do siebie na tyle, żeby porozmawiać, a na pewno rozumiesz, że jest kilka pytań, na które chcielibyśmy poznać odpowiedzi.
– Tak jest, panie inspektorze.
– Wspaniale. Ale nie jesteś na służbie, więc dajmy sobie spokój z tym inspektorem, dobrze? – Gość wiercił się na twardym krześle, próbując znaleźć wygodną pozycję. – Ile zapamiętałeś?
– Wszystko do momentu, kiedy zadzwoniłem po pomoc. Nic poza tym. – Jonah urwał, bo przez moment znowu poczuł zimną kamienną podłogę magazynu. – Jak mnie znaleźliście?
– Poszczęściło ci się. – Zabrzmiało to jak oskarżenie. – Udało ci się dodzwonić, zanim straciłeś przytomność. Chociaż odnalezienie cię zajęło chwilę, bo nie mówiłeś zbyt sensownie.
Jonah przeszukiwał pamięć, ale nie mógł sobie przypomnieć żadnej z tych rzeczy.
– A jak dziewczyna? Nadine?
Fletcher pochylił się do przodu, nagle skupiony.
– Skąd znasz jej imię?
– Powiedziała mi, kiedy próbowałem ją uwolnić. Nic jej nie jest?
– Powiedziała coś jeszcze? Nazwisko?
– Nie, była zbyt słaba. – Jonahowi się to nie podobało. – Nie rozmawialiście z nią jeszcze?
Fletcher odchylił się na oparcie krzesła.
– Żadna z ofiar nie przeżyła.
Jonah czuł się, jakby oberwał obuchem. Pomyślał o dziewczynie, którą próbował uratować. Jezu, przeszła to wszystko…
– Wiecie, kim byli? – zapytał.
Fletcher milczał przez chwilę, najwyraźniej zastanawiając się, czy odpowiedzieć na pytanie.
– Jeszcze nie. Dwóch pozostałych to mężczyźni, około dwudziestki, może tuż po trzydziestce. Jeden czarny, drugi prawdopodobnie z Europy Wschodniej, sądząc po uzębieniu. Ale wciąż próbujemy ich zidentyfikować.
– A co z…
Już miał zapytać o Gavina, kiedy drzwi otworzyły się ponownie, a do środka weszła kobieta w niebieskich dżinsach i skórzanej kurtce. Wyglądała na rok lub dwa lata młodszą od Jonaha, była ciemnoskóra i szczupła, a czarne kręcone włosy nosiła krótko przycięte. Skórzaną torbę przerzuciła przez ramię, a w rękach niosła dwa jednorazowe kubki z pokrywkami.
– Kawa – powiedziała, wręczając jeden Fletcherowi.
Zdjąwszy pokrywkę, inspektor powąchał unoszącą się parę i upił łyk. Skrzywił się.
– Chryste, skąd tyś to wzięła?
– Tylko taka była, inspektorze.
Wydawała się nie przejmować jego dezaprobatą. Nie odezwawszy się słowem do Jonaha, stanęła w nogach łóżka.
– To sierżant Bennet – przedstawił ją Fletcher, z wyraźnym zdegustowaniem odstawiając kubek. – Sierżant Colley przed chwilą wyznał mi, że rozmawiał z ofiarą, kobietą. Najwidoczniej próbował ją uwolnić. Powiedziała mu, że ma na imię Nadine.
Policjantka popatrzyła na Jonaha badawczo.
– Odwinął pan folię?
– Tylko twarz, potem zostałem zaatakowany od tyłu i ogłuszony.
Zauważył, jak Fletcher i Bennet wymienili spojrzenia.
– Nie była odsłonięta, kiedy ją znaleźliście?
Fletcher znowu zastanawiał się przez chwilę.
– Nie.
Jonah poczuł, jak robi mu się niedobrze. Mężczyzna, z którym walczył, musiał owinąć twarz dziewczyny z powrotem, kiedy Jonah był nieprzytomny. Dopilnował, żeby tym razem była martwa.
– A co z podejrzanym? – Niemal bał się zapytać. Od kiedy wczoraj się ocknął, próbował oswoić się z myślą, że mógł zabić człowieka, który go zaatakował. Odkąd wstąpił do SCO19, liczył się z możliwością, że być może podczas akcji będzie musiał odebrać komuś życie; akceptował ją jako część swojej pracy. Ale to było co innego. Z powodu błędnej decyzji, po służbie, wpakował się w sytuację, o której nic nie wiedział. Samoobrona czy nie, jeśli napastnik zginął, czekało go śledztwo. Może nawet postawią mu zarzuty.
Inspektor zignorował jego pytanie.
– Będziemy nagrywać tę rozmowę, więc lepiej zacznijmy. Bennet?
Sierżant wyjęła z torby cyfrowy dyktafon. Po tym, jak włączyła go i przedstawili się oficjalnie na potrzeby nagrania, Fletcher zwrócił się do Jonaha.
– Może zaczniesz od początku?
Żadne z nich nie przerywało, kiedy Jonah opowiadał o telefonie od Gavina i tym, jak pojechał na nabrzeże. Głos drżał mu z początku, ale nawyki i przeszkolenie szybko wzięły górę. W trakcie służby zdawał niezliczone ustne raporty i w miarę mówienia zaczął korzystać z dobrze znanych sformułowań oraz sprawdzonego rytmu wypowiedzi, które izolowały go od najgorszych wspomnień.
Mimo to niektóre wciąż były niemal zbyt trudne do zniesienia. Kiedy opisywał, jak odnalazł Gavina, jak przyglądał się temu, że ktoś owijał jego ciało w plastik i wyciągał na zewnątrz, tamte obrazy znów stanęły mu przed oczami. Gdy doszedł do walki i koszmarnego czołgania się, by wezwać pomoc, zabrakło mu tchu.
(…)
Utwór | Od |
1. Inne historie | gaba |
Utwór | Od |
1. W bezkresie niedoli | ladyfree |
2. było, jest i będzie | ametka |
3. O Tobie | ametka |
4. Świat wokół nas | karolp |
5. Kolekcjonerka (opko) | will |
6. alchemik | adolfszulc |
7. taka zmiana | adolfszulc |
8. T...r | kid_ |
9. przyjemność | izasmolarek |
10. impresja | izasmolarek |
Utwór | Od |
1. Sprzymierzeniec | blackrose |
2. Podaruję Ci | litwin |
3. test gif | amigo |
4. Primavera_AW | annapolis |
5. Melancholia_AW | annapolis |
6. +++ | soida |
7. *** | soida |
8. Góry | amigo |
9. Guitar | amigo |
10. ocean | amigo |
Recenzja | Od |
1. Zielona granica | irka |
2. Tajemnice Joan | wanilia |
3. Twój Vincent | redakcja |
4. "Syn Królowej Śniegu": Nietzscheańska tragedia w świecie baśni | blackrose |
5. Miasto 44 | annatus |
6. "Żywioł. Deepwater Horizon" | annatus |
7. O matko! Umrę... | lu |
8. Subtelność | lu |
9. Mustang | lu |
10. Pokój | martaoniszk |