Zapraszamy do Ośrodka Teatralnego KANA 22 i 23 maja o godzinie 20.00 na spektakl Teatru KANA pt.: “LAILONIA” spektakl na motywach zbioru opowiadań „13 bajek z królestwa Lailonii dla dużych i małych oraz inne bajki” Leszka Kołakowskiego.
Bilety: normalny - 25 zł ulgowy - 20 zł (legitymacje uczniowskie, studenckie, seniorzy, niepełnosprawni) Rezerwacja biletów pod numerem telefonu: 91 434 15 61 lub drogą elektroniczną: paula@kana.art.pl ; odbiór biletów w Piwnicy Kany.
adaptacja i reżyseria: Mateusz Przyłęcki konsultacja dramaturgiczna: Dorota Semenowicz kostiumy: Wanda Kowalska realizacja: Teatr Kana obsada: Bibianna Chimiak, Karolina Sabat, Tomasz Grygier, Dariusz Mikuła, Waldemar Nicek, Hubert Romanowski, Piotr Starzyński W spektaklu wykorzystano utwory: fragmenty muzyki tradycyjnej w wykonaniu Anny Witczak, Daniela Kaczmarczyka i Piotra Rejdaka; Louis Armstrong "What a wonderful world" (w wykonaniu Roda Stewarta); Massive Attack "Everywhen". zdjęcia: Karolina Machowicz
Spektakl zrealizowany przez zespół Teatru Kana (premiera: wrzesień 2009) uznawany jest za jedną z najbardziej zaskakujących i obiecujących teatralnych adaptacji twórczości Leszka Kołakowskiego. Oparty na grze zespołowej i zrytmizowanej strukturze, otwiera pole do improwizacji aktorskiej. Budowany nowoczesnym, oszczędnym językiem, bierze w teatralny cudzysłów kreowaną na scenie rzeczywistość, stając się jednocześnie bardzo osobistą wypowiedzią aktorów na temat własnych lęków, śmieszności i fobii. Posługując się w bardzo przewrotny sposób humorem, zabawą, piosenką, konwencją "teatru w teatrze", pokazuje bezradność i zagubienie człowieka wobec świata wartości. Przedstawienie jest wysoko oceniane zarówno przez krytyków, jak i widzów (zdobyło m.in. Nagrodę Publiczności podczas XVIII Alternatywnych Spotkań Teatralnych "Klamra" 2010 w Toruniu). Było prezentowane m.in. w Gdańsku, Poznaniu, Łodzi, Warszawie, Berlinie, Tokio i Pekinie. Spektakl grany był łącznie 80 razy zarówno w naszym mieście, jak i na całym świecie.
Leszek Kołakowski (1927-2009) - jeden z najwybitniejszych polskich filozofów, publicysta, prozaik, autor satyr i bajek filozoficznych. Do 1966 roku kierował katedrą marksizmu-leninizmu na Uniwersytecie Warszawskim. W 1966 roku odebrano mu katedrę i usunięto z PZPR za krytykowanie władzy. Pod koniec lat 60-tych profesor Kołakowski został zmuszony do emigracji. Pracował na McGill University w Kanadzie (1968), później wykładał na University of California w Berkeley (1969), a od 1970 roku do emerytury rozwijał działalność naukową i nauczycielską w oxfordzkim All Souls College. Na emigracji jego poglądy zaczęły stopniowo ewoluować w kierunku ogólnie rozumianej myśli chrześcijańskiej.
Słowo od Reżysera: “Postacie z bajek Kołakowskiego boją się anonimowości. Robią wszystko, żeby zaznaczyć swoją obecność, zwrócić na siebie uwagę, wyróżnić się z tłumu, zaistnieć. Wierzą, że jeśli uda im się spełnić w tym dążeniu, poczują się wreszcie szczęśliwe. Podobnie jest z aktorami, którzy wcielają się w mieszkańców Lailonii. Chęć zaistnienia na scenie staje się dla nich coraz silniejszą pokusą. Każdy chce mieć swoje "pięć minut", pragnie, żeby jego występ był sukcesem. Każdy chce zostać zwycięzcą, nikt - przegranym. Tymczasem bohaterom bajek Kołakowskiego nie udaje się osiągnąć upragnionego szczęścia, ich działania kończą się najczęściej porażką. "Tu na ziemi nie ma sukcesu. Oczywiście są ludzie sławni. Jednak mimo wszystko bym utrzymywał, że wszyscy jesteśmy nieudacznikami" - pisze Kołakowski. Czy mamy zatem zaakceptować życie jako nieuchronną porażkę? Czy oznacza to, iż nie warto podejmować próby zawalczenia o własne szczęście? Czy mamy w ogóle szansę na wygraną w szamotaninie z własnym losem? Czy mamy jakikolwiek wpływ na jej wynik? Kołakowski nie chce odpowiadać na pytanie o to "jak żyć, żeby być szczęśliwym?". W jednym z wywiadów mówi -"jeżeli godzę się na to, że nie będę papieżem, ani Gretą Garbo, jeżeli wiem, że nie jestem i nie mam być doskonały, jeżeli nie wymagam od siebie zbyt wiele, cieszę się drobiazgami, jestem pogodzony z drobnymi grzeszkami i jeżeli zgoda na takie życie mnie nie unieszczęśliwia, to wszystkim jest lepiej". "Przez miernotę do dobrego życia? Taka jest pana rada?" - pyta dziennikarz. Kołakowski odpowiada - "Może coś takiego. Ale ja nie chcę nikomu doradzać. Mówię tylko, co mi się zdaje pożyteczne." Mateusz Przyłęcki
Fragmenty recenzji:
Wszyscy jesteśmy z Lailonii "Lailonia" w reż. Mateusza Przyłęckiego w Teatrze Kana w Szczecinie. Pisze Bogdan Twardochleb w Kurierze Szczecinskim.
Teatr Kana chyba na dobre zaczął pisać nowy rozdział swojego życia (…). Od razu trzeba powiedzieć, że nowy spektakl, "Lailonia", podobał się publiczności. Z "13 bajek z królestwa Lailonii dla dużych i małych", wczesnej książeczki Leszka Kołakowskiego, zawierającej sfabularyzowane przypowieści o paradoksach języka, filozofii i życia, dowcipnej, mądrej i dyskretnej, Mateusz Przyłęcki, autor adaptacji i reżyser, wybrał do realizacji sześć, dodając jeszcze późniejszą "Wojnę u lemurów" (Lemurię zmienił na Lailonię). Przetworzył je, można nawet powiedzieć, że w jakimś sensie napisał na nowo, utożsamiając ich bohaterów z konkretnymi ludźmi, w niektórych epizodach z aktorami Kany. Dzięki temu nie grają oni postaci fikcyjnych i umownych, lecz w pewnym sensie samych siebie, albo inaczej - sami stają się bohaterami przypowieści. Hubert Romanowski w jednym z fragmentów gra po prostu Huberta, a znakomita Karolina Sabat - Karolinę, uwielbiającą pop-corn, a nie dropsy, jak Kiwi, bohaterka Kołakowskiego. Wszyscy są więc współcześni i rzeczywiści, są spośród nas; gdy się zdenerwują - okazują złość i zdenerwowanie, słowami, które nie są z bajek Kołakowskiego, lecz z ulicy i to bardzo współczesnej. Oglądając więc historie z Lailonii, oglądamy powiastki o nas, naszych tarapatach, błędach, zacietrzewieniach, klęskach, nadziejach, głupocie. Bo wszyscy jesteśmy mieszkańcami Lailonii, w niej mamy swoje domy, niezależnie od tego, czy jest to na Pogodnie, czy w Pernambuco. Lailonia jest w nas - my w niej. (…) Aktorzy grają dobrze - znakomita w każdym niuansie gestu i ruchu jest np. Bibianna Chimiak, wyraziście (jako bóg Major, czy średni Lailończyk) gra Dariusz Mikuła (…). Na "Lailonię" warto iść. To jest prawie półtorej godziny dobrego teatru, w dobrej reżyserii, dobrze skrojonym kostiumie (Wanda Kowalska), z dobrze wybraną muzyką (Anna Witczak, akordeon) i sprawnym aktorstwem (…). Warto pośmiać się w Kanie, ale warto też lekcję Lailonii, dla własnych potrzeb, przeżyć. Mogliby to również uczynić np. politycy (…). Na koniec: Mariusz Przyłęcki, reżyser "Lailonii", jest twórcą bardzo młodym. I bardzo obiecującym. "Wszyscy jesteśmy z Lailonii", Bogdan Twardochleb, Kurier Szczeciński online, 07-09-2009
"Lailonia" dla dużych dzieci w Kanie "Lailinia" w reż. Mateusza Przyłęckiego w Teatrze Kana w Szczecinie. Pisze Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.
Inscenizacja bajek prof. Leszka Kołakowskiego pomyślana została jako zabawa teatralna. Im więcej w niej inteligentnego humoru i autoironii, tym na scenie mniej banalnie prostego teatru. Po pracy nad niedokończonym przez Zygmunta Duczyńskiego "Geistem" aktorzy Kany wreszcie podjęli się przygotowania premiery z nowym reżyserem. Do współpracy zaprosili Mateusza Przyłęckiego, który zadebiutował niedawno w Szczecinie, zgrabnie i z humorem reżyserując "Życie / instrukcja obsługi" w Teatrze Współczesnym. Tam - na podstawie fragmentów autentycznych instrukcji obsługi, przepisów, regulaminów i poradników - próbował przyjrzeć się kondycji człowieka w świecie. Teraz w tym celu wziął na warsztat wybór z "13 bajek z królestwa Lailonii dla dużych i małych" zmarłego w lipcu prof. Leszka Kołakowskiego, jednego z najwybitniejszych polskich filozofów. Nie wiadomo, gdzie leży Lailonia. To tylko pretekst, by z nieskrępowaną wyobraźnią, poczuciem humoru i szyderczo maskowanym pytaniem zastanowić się nad tym, kim jesteśmy i dokąd idziemy. Kiedy chowamy swoją twarz w drogich kuferkach, żeby się nie zniszczyła. Kiedy udajemy starszych panów, żeby móc dostać dobrze płatną posadę wyjmowacza kwiatów z wazonu w wielkim hotelu. Kiedy próbujemy chodzić w spodniach trzydziestometrowej długości, żeby zostać sławnym. Inscenizacja "Lailonii" pomyślana została jako zabawa teatrem w teatr, która dzieje się na naszych oczach. Na pustej scenie postaci w czarnych kostiumach: miną, gestem, za pomocą elementów garderoby i prostych rekwizytów tworzą inscenizacje kolejnych opowieści. Jest w tym trochę powrotu do zabawy z dzieciństwa w teatr na podwórku, jest trochę kabaretu. Im więcej w ich interpretacji inteligentnego dowcipu i autoironii (np. kiedy Waldemar Nicek w roli pięknego młodzieńca chowa twarz, żeby się mu nie zniszczyła, do kuferka z napisem "Oriflame", albo Dariusz Mikuła, dyrektor Kany, w roli boga Majora), a w aktorach świeżości i spontaniczności, tym na scenie mniej banalnie prostego teatru. Finalizująca spektakl baśń o wojnie w Lailonii, gdzie ubrani w krasnoludkowo-rewolucyjne czapki duzi Lailończycy walczą z małymi na proce i łopatki, to dowcipna perełka. Kana gra "Lailonię" prawdziwie zespołowo. Przez cały spektakl aktorzy nie pozwalają nam też zapomnieć, że jesteśmy w teatrze. Czasami dochodzą nas ich zakulisowe komentarze do roli. Ogłaszają przerwę, podczas której kłócą się i kpią z siebie z imienia. "Lailonia" to też kosmos Kany. A widz przez cały spektakl nabiera przekonania, że choć ułomny człowiek/aktor tworzy ułomny świat, to jednak jest to cudowny świat, w którym warto być. W finale rozbrzmiewa nam wiec słodko Armstrongowskie "What a Wonderful World", a aktorzy siadają, gotowi grać od nowa. "Lailonia" dla dużych dzieci w Kanie", Ewa Podgajna, Gazeta Wyborcza-Szczecin nr 209 online, 07-09-2009
Witajcie w królestwie Lailonii "Lailonia" w reż. Mateusza Przyłęckiego w Teatrze Kana w Szczecinie. Pisze Agata Pasek w Portalu Regionalnym Stetinum.pl.
Humor, autoironia, ekspresja i przeładowanie emocjami - to pierwsze wrażenia po wczorajszej premierze spektaklu "Lailonia" w Teatrze Kana. Już dziś o godzinie 20.00 drugie wystawienie. W pierwszych scenach poznajemy Boga - Majora, który zachowując śmiertelną powagę wykłada swoje "ustawy". Na twarzy ma sztuczną, białą brodę, za nim siedzi rząd znudzonych Lailończyków. Świat zaczyna się zmieniać, dochodzi do buntu w niebie. Zawitaliśmy do królestwa Lailonii, którego mieszkańcy za wszelką cenę starają się zwrócić na siebie naszą uwagę: rozśmieszają nas, bawią się z nami, nie boją się mówić prawdy. Bo w królestwie Lalilonii chodzi tylko o to, żeby zaistnieć, żeby nie być anonimowym, zdobyć sławę "najwspanialszego człowieka na świecie". Jest to świat przerysowany, do którego boimy się zajrzeć obawiając się, że możemy tam spotkać samych siebie. Aktorzy śmieją się z siebie, my śmiejemy się z nich, a tak naprawdę to wyśmiewani jesteśmy wszyscy - postmodernistyczne społeczeństwo, które zatraciło wszelkie wartości (…). Aktorzy zaczynają utożsamiać się ze swoimi postaciami, muszą walczyć o miejsc na scenie, walczyć o naszą uwagę. Komiczne i momentami irracjonalne sytuacje zaczynają być coraz bardziej prawdziwe, odnoszą się do naszego świata. Mimo że Lailonia jest królestwem z bajki, a jej mieszkańcy pozornie powinni żyć długo i szczęśliwie, to jednak wszelkie ich działania kończą się porażką. Bohaterowie poszukują sensu, sprzeciwiają się panującemu porządkowi, choć tak naprawdę nie potrafią sobie poradzić z nadmiarem wolności. Mateusz Przyłęcki, reżyser "Lailonii", dał się już wcześniej poznać szczecińskiej publiczności przy okazji reżyserowania spektaklu "Życie/instrukcja obsługi" w Teatrze Współczesnym. Tym razem wybiera kameralną scenę, siedmiu aktorów i siedem bajek. Każda z nich opowiedziana jest innym głosem, ale opowieści są do siebie bardzo podobne. Kołakowski uczy nas dystansu do samych siebie (…). "Witajcie w królestwie Lailonii", Agata Pasek, Portal Regionalny Stetinum.pl
Szczecin. Azjatycki sukces Kany Serdecznie gratuluję całemu zespołowi Teatru Kana realizacji spektaklu "Lailonia" w Tokio - napisała w liście do Dariusza Mikuły, szefa szczecińskiego teatru, Jadwiga Rodowicz-Czechowska, ambasador RP w Japonii.
Spektakle cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, a poprzedzenie ich pogawędką o Leszku Kołakowskim i pokazem filmów animowanych z całą pewnością przybliżyło myśl wybitnego filozofa japońskiej publiczności - napisała w liście do Dariusza Mikuły, szefa szczecińskiego teatru, Jadwiga Rodowicz-Czechowska, ambasador RP w Japonii. WYPRAWA Kany do Tokio i Pekinu trwała trzy tygodnie. Artyści wyjechali z kraju 22 listopada najpierw do Tokio, gdzie wystawiali swój głośny spektakl, a także prowadzili warsztaty artystyczne i przeprowadzili kilka akcji ulicznych. "Śmiałem się przez całe przedstawienie, a w czasie finałowej piosenki miałem łzy w oczach. Przekonałem się, że polski teatr jest ciągle żywy" - to tylko jedna z reakcji na spektakl Kany. Szczególnie cenna i wymowna jest opinia dyrektorki tokijskiego Teatru X Misako Uedy, która powiedziała, że gościła u siebie zespół umiejący pokazać to, co naprawdę polskie, polskie ze wszystkimi zaletami i wadami. To Ueda spowodowała współpracę Andrzeja Wajdy z teatrem japońskim, to ona popularyzuje w swoim kraju twórczość Witkacego i Schulza. Szczecińska Kana wyjechała do Azji zaprezentować swój projekt pt. "Czy Japonia to Lailonia?" realizowany w ramach " Programu Kulturalnego Polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej". Projekt zaakceptowało Ministerstwo Kultury i wyłożyło nań środki finansowe (…). Blok teatralno-filmowy trwał około trzech godzin, a mimo to publiczność miała jeszcze ochotę na dyskusję - mówi Dariusz Mikuła. -Nie ukrywam, że ogromnie nas to budowało. Kana odniosła także sukces w Pekinie, gdzie publiczność na jej spektakl zawierający uniwersalne treści, ale jednocześnie sporo humoru, reagowała wręcz spontanicznie. Słowem - sukces Kany, Szczecina i filozofii Leszka Kołakowskiego. "Azjatycki sukces Kany", Marek Osajda, Kurier Szczeciński nr 245, 20-12-2011
Utwór | Od |
1. Inne historie | gaba |
Utwór | Od |
1. W bezkresie niedoli | ladyfree |
2. było, jest i będzie | ametka |
3. O Tobie | ametka |
4. Świat wokół nas | karolp |
5. Kolekcjonerka (opko) | will |
6. alchemik | adolfszulc |
7. taka zmiana | adolfszulc |
8. T...r | kid_ |
9. przyjemność | izasmolarek |
10. impresja | izasmolarek |
Utwór | Od |
1. Sprzymierzeniec | blackrose |
2. Podaruję Ci | litwin |
3. test gif | amigo |
4. Primavera_AW | annapolis |
5. Melancholia_AW | annapolis |
6. +++ | soida |
7. *** | soida |
8. Góry | amigo |
9. Guitar | amigo |
10. ocean | amigo |
Recenzja | Od |
1. Zielona granica | irka |
2. Tajemnice Joan | wanilia |
3. Twój Vincent | redakcja |
4. "Syn Królowej Śniegu": Nietzscheańska tragedia w świecie baśni | blackrose |
5. Miasto 44 | annatus |
6. "Żywioł. Deepwater Horizon" | annatus |
7. O matko! Umrę... | lu |
8. Subtelność | lu |
9. Mustang | lu |
10. Pokój | martaoniszk |