„Wierni wrogowie” to długo wyczekiwana powieść Olgi Gromyko, która z jednej strony usatysfakcjonuje miłośników bestsellerowej serii o przygodach wiedźmy Wolhy, jak również ukaże nieznane jeszcze polskim czytelnikom literackie oblicze autorki.
„Wierni wrogowie” ponownie przeniosą czytelnika do świata Belorii, ale na wiele lat przed narodzinami Wolhy, pomiędzy wilkołaki, trolle, driady, elfy i smoki, w czasy heroicznych czynów, które dawno już przeszły do legend.
Nie zawsze jest tak, że ucieszą cię kłopoty wroga. A ucieczka przed problemami hen na kraniec ludzkich ziem bynajmniej nie gwarantuje świętego spokoju. Ba, obrażanie się na cały świat nie oznacza, że masz stać z boku i patrzeć, jak ktoś usiłuje go podbić tudzież godzić się na plany dotyczące bezpośrednio twojej cennej skóry.
Zdarza się, że grupa przypadkowych osób wbrew woli wciągnięta w wydarzenia, o których nie wiedzą prawie nic może zdziałać więcej niż cały konwent arcymagów, który w praktyce wcale nie jest aż tak wszechmocny i wszystkowiedzący. A może nawet występuje w nie do końca słusznej sprawie…
Czasami wir przygody w jednej chwili burzy z trudem zbudowaną codzienność i ciska cię na drugi kraniec świata bez żadnej gwarancji na powrót, a nawet zachowanie życia.
W lesie mieszkały wilki, niedźwiedzie i strzygi. A w mieście ludzie, których nie można było odstraszyć zwykłym ogniem. I jeszcze czarownicy. Akurat mijałam parów i nie zdołałam się powstrzymać: zsiadłam z konia, przymocowałam wodze do siodła i klepnęłam wałacha po zadzie. Nawykły do takich sytuacji Dymek potrząsnął ogonem i nieśpiesznie potruchtał w kierunku domu.
A ja uznałam, że sprawdzę. Bo kto tych czarowników wie? Może sam puścił słuchy o swojej śmierci i teraz tylko czekać na cios w plecy?
Opaść na kolana.
Skupić się.
Gotowe.
Podeszłam do samego skraju i zajrzałam w czarną rozpadlinę. Zbocze było bardzo strome i złażenie po nim nie było bezpieczne, ale nieco po lewej sterczały krzaki, których można było się przytrzymać.
Karczmarz nieco ubarwił, na dnie nie było aż tak wiele błota. Na wysokość kolana, ale nie ludzkiego, tylko psiego.
Nie musiałam długo szukać. Leżał wprost pod urwiskiem na plecach, z bezsensownie rozrzuconymi połamanymi kończynami.
Jasna plama na czarnej ziemi, z czerwoną otoczką.
Złośliwie wyszczerzyłam zęby. Żył. Jeszcze. Teraz siadać w tym błocie, brudzić futro dla pięciu minut triumfu…? Triumfu głupiego ale kuszącego? Usiadłam. Na jego brzuchu.
Człowiek jęknął i otworzył mętne oczy. Powoli przeniósł wzrok na mnie, z bólem spróbował skupić w jednym punkcie. Poznał.
- Czarowniku, mówią, że mnie szukałeś?
[fragment]
Materiały prasowe Wydawnictwo Papierowy Księżyc
Utwór | Od |
1. Inne historie | gaba |
Utwór | Od |
1. W bezkresie niedoli | ladyfree |
2. było, jest i będzie | ametka |
3. O Tobie | ametka |
4. Świat wokół nas | karolp |
5. Kolekcjonerka (opko) | will |
6. alchemik | adolfszulc |
7. taka zmiana | adolfszulc |
8. T...r | kid_ |
9. przyjemność | izasmolarek |
10. impresja | izasmolarek |
Utwór | Od |
1. Sprzymierzeniec | blackrose |
2. Podaruję Ci | litwin |
3. test gif | amigo |
4. Primavera_AW | annapolis |
5. Melancholia_AW | annapolis |
6. +++ | soida |
7. *** | soida |
8. Góry | amigo |
9. Guitar | amigo |
10. ocean | amigo |
Recenzja | Od |
1. Zielona granica | irka |
2. Tajemnice Joan | wanilia |
3. Twój Vincent | redakcja |
4. "Syn Królowej Śniegu": Nietzscheańska tragedia w świecie baśni | blackrose |
5. Miasto 44 | annatus |
6. "Żywioł. Deepwater Horizon" | annatus |
7. O matko! Umrę... | lu |
8. Subtelność | lu |
9. Mustang | lu |
10. Pokój | martaoniszk |