The Brand New Heavies, nazywani często pionierami acid-jazzu, istnieją na scenie muzycznej już od dwudziestu pięciu lat. Nikogo więc nie powinno dziwić że ich przyjazd do naszego kraju, jako gwiazda drugiego dnia pierwszej edycji festiwalu Pozytywne Wibracje, wzbudził w fanach tego gatunku muzycznego naprawdę wielkie emocje. O swoich inspiracjach, planach na przyszłość oraz sposobach na osiągnięcie szczęścia opowiadali N'Dea Davenport, Jan Kincaid i Simon Bartholomew.
Witam. Jak wam minęła podróż do polski?
ND: Dobrze, tylko trochę tu u was gorąco.
Przylecieliście samolotem, tak?
ND: Nie, przypłynęliśmy łódką (śmiech), oczywiście żartuję.
JK: Samolot, a potem jeszcze długa droga samochodem z Warszawy. Upalne piątkowe popołudnie to nie jest zbyt dobra pora na takie podróże.
Nie jest to wasza pierwsza wizyta w Polsce, prawda ?
ND: Moja tak.
Więc, jak Ci się tu u nas podoba ?
ND: Polacy są bardzo kochani. Mam kilku polskich przyjaciół w moim kraju, ale jakoś nigdy wcześniej nie mogłam się tutaj wybrać. Dużo mi opowiadali o Polsce i często namawiali mnie żebym tu przyjechała, więc tym bardziej cieszę się, że tu jestem.
Zamierzacie zostać na dłużej, czy jedziecie od razu po występie?
JK: Niestety, wyjeżdżamy jutro. Mamy bardzo napięty harmonogram.
SB: To w sumie końcówka naszej trasy, więc mamy sporo roboty.
JK: W lipcu zawsze jesteśmy bardzo zapracowani.
Przejdźmy do waszych koncertów. Na każdym z nich serwujecie swojej publice coś kompletnie niespodziewanego. Czym nas zaskoczycie dzisiaj?
JK: Na pewno będzie to coś niespodziewanego...Tak niespodziewanego, że jeszcze nawet my się tego nie spodziewamy (śmiech). Niemal każdej nocy gramy koncert i każdy wygląda inaczej. Wychodzimy na scenę i się dobrze bawimy. To zależy też od publiki, bo zawsze reagujemy na ich zachowanie. Każda impreza wygląda inaczej. Gdybyśmy robili to samo co wieczór to szybko stało by się to dla nas nudne.
Słyszałem, że wszyscy lubicie słuchać głównie starych nagrań. Czy to znaczy, że po prostu nie znajdujecie wśród nowych artystów nikogo, kto by trafiał w wasze gusta?
SB: Kto Ci tak powiedział? To absolutnie nie jest prawdą.
ND: Część z nas, oprócz grania, zajmuje się również DJingiem, a raczej niemożliwe jest rozwijanie dobrych setów opierając się tylko na starych nagraniach.
JK: Słuchamy bardzo dużo muzyki, zarówno nowej jak i starej. Czasami nawet zdarza nam się słuchać albumów, które jeszcze nie zostały wydane. Słuchamy bardzo różnej muzyki, nie zamykamy się w jednym gatunku czy w jednym przedziale czasowym.
A co was inspiruje?
ND: Inspiruje nas dużo różnych rzeczy, nie tylko muzyka. Dużo ludzi zapomina, że kreatywnych artystów inspirują wszystkie elementy życia. Do tworzenia muzyki mogą zainspirować Cię dzieci, osoby starsze, graffiti które widzisz za oknem jadąc pociągiem. Na życie składa się tyle wspaniałych rzeczy, że nie można się ograniczać do jednego źródła inspiracji. Nie jesteśmy jednowymiarowi, chyba nikt na świecie nie jest...
JK: Jesteśmy jak gąbki, wchłaniamy w siebie wszystko. Część zachowujemy w sobie a część odrzucamy.
SB: Tylko nie mylcie nas ze Spongebobem (śmiech)
ND: Chociaż kreskówki też mogą stanowić źródło inspiracji...
A jeśli mielibyście wymienić największe inspiracje?
SB: Miłość. Na pewno miłość.
JK: Dla mnie największą inspiracją jest życie same w sobie. Jesteśmy żywymi stworzeniami i wszystko co robimy, wszystko co nas otacza czyni nas takimi jakimi jesteśmy.
ND: Jedzenie (Śmiech). To następna świetna inspiracja.
SB: Może ustalmy, że nasze największe inspiracje to jedzenie, miłość i muzyka? Wspominaliśmy już o seksie?
JK: Tak, seks i jedzenie często się ze sobą wiążą.
SB: Może jeszcze taniec i gotowanie... Strasznie dużo tego jakby się tak zastanowić.
Może to będzie trochę nietypowe pytanie, ale jakie jest wasze lekarstwo na sukces?
SB: Lekarstwo?
Wiecie, niektórym muzykom po osiągnięciu sukcesu uderza do głowy woda sodowa.
JK: Najważniejsze w życiu to znaleźć szczęście. Problem z sukcesem jest taki, że większość ludzi myśli, że szczęście to pieniądze i sława, a tak naprawdę często zdarza się, że ci najbogatsi, są najsmutniejsi i najsamotniejsi. Każdy ma własną niepowtarzalną definicję szczęścia i musi ją znaleźć, chociaż przeważnie zajmuje to bardzo dużo czasu.
ND: Wiesz, jednym z powodów, dla którego w tej chwili robimy ten wywiad jest to, że nasi fani chcą wiedzieć jak wygląda nasze życie. Ale uwierz mi, nasze życie nie różni się zbytnio od życia naszych fanów. Myślę, że gdybyśmy się zamienili rolami i ja pytałabym o wasze życie uzyskalibyśmy bardzo podobne odpowiedzi. Ludzie czasami mają błędne wyobrażenie o życiu muzyka. Sukces to nie tylko przyjemności. To również wiele poświęceń. Musisz zostawić rodzinę, nauczyć się radzić sobie z różnymi sprawami, dawać z siebie zawsze sto procent, aby nie zawieść fanów. Myślę, że te dobre i złe strony sukcesu rozkładają się mniej więcej po równo.
Współpracowaliście kiedyś z różnymi raperami. Jak wspominacie te doświadczenia?
ND: To było świetne. Zawsze jest. Ja oczywiście nie jestem MC, ale ci liryczni geniusze nigdy nie przestaną mnie zadziwiać. To są poeci naszych czasów. Najpiękniejsze w tej współpracy było to, że był to dla nas, jako dla muzyków, prawdziwy krok naprzód. Miało to też wpływ na hip hop jako na gatunek, oraz na podejście muzyków do gry na żywo. Cieszę się, że mogliśmy brać w tym udział. To otworzyło w hip hopie nowe drogi, coraz więcej ludzi zaczęło grać z żywymi instrumentami.
SB: To w sumie zabawne, bo od zawsze graliśmy muzykę, która brzmiała tak jak ta, którą artyści hip hopowi samplowali. Dlatego właśnie się spotkaliśmy i podjęliśmy współpracę. To było niesamowite.
JK: Kiedy my zaczynaliśmy tą współpracę, bardzo dawno temu, było to coś zupełnie niespotykanego. Nikt po za nami tego nie robił, to była nowość. Teraz tego typu mieszanki są na porządku dziennym. Bardzo dużo kapel, np. rockowych, współpracuje z różnymi MC. Kiedy my rozpoczęliśmy tego typu współpracę była to absolutna nowość, nikt tego wcześniej nie robił. Byliśmy świadomi, że robimy coś nowego, i to było niezwykle ekscytujące. Teraz masz takich artystów jak The Roots czy chociażby Jay-Z, którzy od dawna mieszają rap z żywymi instrumentami. W jakimś stopniu czujemy się odpowiedzialni za popularność takiej muzyki w dzisiejszych czasach.
Ogłosiliście, że ten rok przyniesie dwa nowe albumy studyjne. Jeden z nich będzie kontynuacją waszego klasycznego albumu „Heavy Rhyme Experience”. Czy możecie powiedzieć na ten temat coś więcej?
JK: Nie za bardzo. Staramy się cały czas pracować nad muzyką, ale jak już wcześniej wspominałem mamy teraz bardzo napięty harmonogram. W wakacje odbywa się większość festiwali i jesteśmy bardzo zajęci. Teraz musimy skoncentrować się na trasie, ale kiedy tylko mamy wolny czas staramy się pracować w studio. Mam nadzieję, że nowy materiał będzie gotowy już niedługo.
ND: Mamy już kilka naprawdę niezłych numerów.
Mówisz o drugiej zapowiedzianej płycie ?
ND: Tak.
SB: Tak, to będzie niezłe. Coś zupełnie nowego, coś świeżego. „Heavy Rhyme Experience vol.2” to będzie z kolei taki powrót do korzeni. Tak jakbyśmy zatoczyli pełne koło.
Dzięki za wywiad.
ND: To my dziękujemy.
Utwór | Od |
1. Inne historie | gaba |
Utwór | Od |
1. W bezkresie niedoli | ladyfree |
2. było, jest i będzie | ametka |
3. O Tobie | ametka |
4. Świat wokół nas | karolp |
5. Kolekcjonerka (opko) | will |
6. alchemik | adolfszulc |
7. taka zmiana | adolfszulc |
8. T...r | kid_ |
9. przyjemność | izasmolarek |
10. impresja | izasmolarek |
Utwór | Od |
1. Sprzymierzeniec | blackrose |
2. Podaruję Ci | litwin |
3. test gif | amigo |
4. Primavera_AW | annapolis |
5. Melancholia_AW | annapolis |
6. +++ | soida |
7. *** | soida |
8. Góry | amigo |
9. Guitar | amigo |
10. ocean | amigo |
Recenzja | Od |
1. Zielona granica | irka |
2. Tajemnice Joan | wanilia |
3. Twój Vincent | redakcja |
4. "Syn Królowej Śniegu": Nietzscheańska tragedia w świecie baśni | blackrose |
5. Miasto 44 | annatus |
6. "Żywioł. Deepwater Horizon" | annatus |
7. O matko! Umrę... | lu |
8. Subtelność | lu |
9. Mustang | lu |
10. Pokój | martaoniszk |