Okładka debiutu Molly Malone’s nie zachęca. Nie zgadza się nawet z punktu widzenia biologii, ale mniejsza z tym, bo najważniejsza jest i tak muzyka. Chociaż we wkładce do płyty znajdziemy grafikę z napisem folk punk rock to punk rocka tu znajdziemy raczej niewiele za to wspartego konkretnym rockowym czadem folku mamy tutaj pod dostatkiem.

Muszę przyznać, że podchodziłem do tej płyty z nastawieniem, że będzie to polska wersja Dropkick Murphys. To był zły trop, chociaż otwierający album numer „Molly Malone’s” z twórczością Dropkick Murphys może się kojarzyć. Mimo tego, Molly to bardziej lajtowe podejście do folk-rockowej tematyki z ogromnym sentymentem do irlandzkich klimatów. Lajtowe są przede wszystkim teksty, które niekiedy niebezpiecznie skręcają w stronę turystycznej poetyki. Sformułowania pokroju „przytulaj się do mnie jak ten winny krzew” zbyt rock’n’rollowe nie są, ale to na szczęście margines.

Molly Malone’s może nie jest ostrą folk punkową ekipą, ale chłopaki grają bardzo sprawnie i potrafią zaintrygować. Rockowy skład uzupełniają gitara akustyczna, akordeon i skrzypce, które nadają „Obłędowi” niezbędnego folkowego sznytu. Polskie Dropkick Murphys to wprawdzie nie jest, ale fani folk-rockowego grania w klimacie Orkiestry Dni Naszych czy debiutu Harataczy powinni się Molly Malone’s zainteresować.

Molly Malone’s „Obłęd” Lou & Rocked Boys, Marzec 2013