Pomyślałam - ochłonę, może przestanę zachowywać się jak nastolatka podczas oglądania nowego singla Miley Cyrus. Poległam, nie ma odcinka czasu który mnie ostudzi po tegorocznym zdobywcy Złotej Palmy (nadmienię - owe "odznaczenie" nie rozochociło mnie do obejrzenia, a wręcz przeciwnie…)
Ostatnio zastanawiałam się jakiego prawdziwka rzeczywistość filmowa potrzebuje, by skutecznie poczuć znowu krążenie w ciele dziesiątej muzy. Z panaceum nadchodzi francuski reżyser Abdellatif Kechiche, i swoim Życie Adeli- Rozdział 1 i 2, przywraca i wywraca. Przywraca wiarę w kino bezpretensjonalne dla widza, a nie pod widza i wywraca do góry nogami jego strefę komfortu.
Film jest wyczerpującą obserwacją i wiwisekcją mikroświata młodej jeszcze przecież dziewczyny. Poznajemy Adele w dość hermetycznym momencie, gdzie nie tylko widz ma problem z jej określeniem. Poszukiwania tożsamości są wielopłaszczyznowe, a aspekt orientacji seksualnej nie jest wobec walki o samostanowienie obojętny. Ale nie o nią tu się rozchodzi drogi widzu. Nie jest to żadna pro homoseksualna wykładnia i nie trzeba umysłu wytresowanego kilkoma edycjami LGBT Film Festival, by utożsamić się z historią i zobaczyć więcej, niż paradę równości.
Bohaterka poznaje Emme, która jest detonatorem osobowości Adeli. Jej pojawienie się rozbudza w bohaterce wiele stłumionych, bądź nieznanych emocji, opowiadanych manierą francuskiej namiętności. Pod wpływem jej intensywnej i artystycznej osobowości, Adela nadaje samej sobie kształtów, a kolejne filozoficzne cytaty z ust Emmy celebrują coraz mocniejszą kreskę w charakterze głównej bohaterki.
Życie Adeli jest dla mnie przede wszystkim wyczerpującym podglądaniem w minimalistycznej formule egzystencji kobiety. Na przykładzie Adeli dostajemy soczewkę relacji międzyludzkich, a fragmentaryczność wydaje się być wrogiem twórcy. Towarzyszymy Adeli w pełnym tego słowa znaczeniu, gdzie kamerę podsuwa się pod nos w przenośni i dosłownie. Widzimy, jak łapczywie lubi spożywać posiłki, i że śpi z otwartymi ustami (studiowanie ludzkiej twarzy perfekcyjne, jak wiele ona z nas dekonspiruje). Dla reżysera nie ma nieistotnych kwestii w egzystencji. Szczegół tworzy ogół, więc Kechiche pozostaje bezlitosny w obserwacji Adeli.
Od najmniejszej łzy w oku, po największą kłótnię. Reżyser nie ma w zwyczaju preparować rzeczywistości. Swoimi intencjami tworzy uczucie braku ingerencji w obraz zastany, a nie odtworzony.
Film dzięki szczerym ćwierćtonom, buduje pięciolinie emocji. Kolory uczuć są, tak intensywne jak niebieskie włosy Emmy (obecność metajęzyka), a zamiast skrawka materiału, dostajemy całą fabrykę teksty lianą.
Uniwersalność tego, co wydarza się pomiędzy bohaterkami, ich bliskość ze sobą, szybko siada na kolana widzowi. Ową intymność, obecność mięsa cielesnego i tego należącego do składu duszy, adoptujesz bez większego namysłu. Film egzaltuje bohaterki, ale również widza. Chcesz się zakryć przed reżyserem, bo zbyt szybko skończył grę wstępną z twoimi namiętnościami.
Głównym obiektem zainteresowania Keeichera jest niewątpliwie miłość (bo ona chcąc, nie chcąc, determinuje nasze życie), z całym błogosławieństwem i przekleństwem tego stanu. Umyślnie umyka momentom najatrakcyjniejszym dla filmowych, miłosnych historii- górnolotne wyznania, słodko-pierdzące strzały Amora. Nie trzeba ogromnych słów i tachykardii w akcji filmu, by ciśnienie było wysokie. Świetnie wyczuwa puls różnicy między dekoracyjnością filmową, a artyzmem. Gdzie obecność sztuki nie podważa istoty realizmu, a tylko go potęguje.
Dlatego też wykraczanie poza artystyczną wypowiedź, fizycznymi, cielesnymi epizodami jest dla prawdomówności i wielowymiarowości psychologicznej historii niezbędne. Łzy są czasami nieprzyjemną w widoku wydzieliną, a aktom miłosnym towarzyszą zwierzęce odgłosy. Reżyser jest swoją szczerością fair wobec widza i wobec postaci, nie ma intencji prowokowania. Widz nie czuje się zaczepiony, a zaproszony do świata bohaterów, z którymi nawiązuje dialog błyskawicznie.
Produkcja jest również intensywna i autentyczna w każdym z branych na warsztat uczuć. Namiętność, zaangażowanie i napięcie można bez nadużyć porównać z Ostatnim Tangiem w Paryżu. Oczywiście zazębiający się charakter historii ze środkami wizualnymi, punktuje tylko na piękno (dawno nikt mnie nie sprowokował do takich określeń w kinie :)) filmu. Tutaj też nieustające ukłony w stronę odtwórczyń ról. Stworzyły autentyczny tandem w kinie i otworzyły razem z twórcą nowy rozdział w szczerości opowiadania.
Reasumując, ograniczenia obrazu przez ekran, są tylko umowne. Film Życie Adeli wymyka się w piękny sposób spod jakiejkolwiek kontroli konwencji kinowej.
Obcowanie z tym filmem było przeżyciem wykraczającym poza skale filmowe. Skończyły mi się przymiotniki wartościujące, więc już podziękuję.
Utwór | Od |
1. Inne historie | gaba |
Utwór | Od |
1. W bezkresie niedoli | ladyfree |
2. było, jest i będzie | ametka |
3. O Tobie | ametka |
4. Świat wokół nas | karolp |
5. Kolekcjonerka (opko) | will |
6. alchemik | adolfszulc |
7. taka zmiana | adolfszulc |
8. T...r | kid_ |
9. przyjemność | izasmolarek |
10. impresja | izasmolarek |
Utwór | Od |
1. Sprzymierzeniec | blackrose |
2. Podaruję Ci | litwin |
3. test gif | amigo |
4. Primavera_AW | annapolis |
5. Melancholia_AW | annapolis |
6. +++ | soida |
7. *** | soida |
8. Góry | amigo |
9. Guitar | amigo |
10. ocean | amigo |
Recenzja | Od |
1. Zielona granica | irka |
2. Tajemnice Joan | wanilia |
3. Twój Vincent | redakcja |
4. "Syn Królowej Śniegu": Nietzscheańska tragedia w świecie baśni | blackrose |
5. Miasto 44 | annatus |
6. "Żywioł. Deepwater Horizon" | annatus |
7. O matko! Umrę... | lu |
8. Subtelność | lu |
9. Mustang | lu |
10. Pokój | martaoniszk |